250g masła
4 żółtka
2 tabliczki gorzkiej czekolady (ok. 200g)
słoik wiśni w syropie (ok.400g)
1 szklanka cukru pudru
Czekoladę rozpuściłam w kąpieli wodnej. Żółtka zmiksowałam z cukrem, aż wszystko było puszyste. W osobnej misce rozbiłam miękkie masło mikserem. Do żółtek z cukrem po trochu dodawałam czekolady i masło. Kiedy masa była jednolita dodałam wiśnie (oczywiście drylowane) i sporo syropu wiśniowego, ale nie cały. Tak przygotowany krem wstawiłam do lodówki. Zostały mi cztery białka. Taki stan rzeczy wymusił na mnie bezy. Wyszło mi ich dwanaście. Dwanaście dużych, białych bardzo słodkich bez.
Bitą śmietanę też przygotowałam wcześniej. Piekarnik uruchamiam najczęściej o godzinie 22. Dlaczego? A dlatego, że mam dwie taryfy prądu i ta tańsza się wtedy zaczyna. Do przygotowania bitej śmietany potrzeba:
500 ml śmietanki 30%
3 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka cukru wanilinowego
1/2 łyżeczki soku z cytryny
Śmietanę trochę ubiłam mikserem i dodałam pozostałe składniki, i biłam ją tak długo, aż była sztywna i schowałam do lodówki. Ciasto to w zasadzie była formalność. Biszkopt który piekę, jest trochę oszukany. Przepis mam od mamy, a ona dostała go od koleżanki. Skąd koleżanka miała recepturę? Nie mam pojęcia. Upiekłam dwa spody, a wykorzystałam półtora. Do przygotowania dwóch spodów trzeba wszystkiego podwójnie, a mianowicie:
4 jajka
30 dag cukru pudru
250 ml ciepłego mleka
1 torebka cukru wanilinowego
500g mąki
4 łyżeczki proszku do pieczenia
Jajka utarłam z cukrem i cukrem wanilinowym, wlałam ciepłe mleko, przesiałam mąkę do miski i proszek do pieczenia. Miksowałam wszystko, aż ciasto było gładkie. Wtedy przelałam je do formy (oczywiście silikonowej). Piekłam w temperaturze 180°C ok. 35 minut. Wystudzone biszkopty rozkroiłam na pół każdy. Tylko trzy mi były potrzebne, ale równie dobrze mogłam zrobić jedną warstwę więcej. Spody nasączyłam słodką, czarną herbatą z cytryną. Przyjaciel mi zarzucił, że tort mógł być bardziej pijany. Mógł być. Ale po co?
Biszkopt, krem, biszkopt, krem, biszkopt, bita śmietana, a na wierzch wiśnie w spirytusie. Boki też przykryłam bitą śmietaną. Jak wyszedł? Chyba już go skomentowali na Facebooku pod zdjęciem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz