Natłok
obowiązków sprawił, że w tym roku nie tylko nie miałam czasu pisać i
robić zdjęć, w pewnym momencie nie miałam nawet czasu gotować. Obowiązki
domowe przejął mój mąż, który jak zwykle stanął na wysokości zadania i
opędzi całe towarzystwo wzorowo. Chłopcy byli najedzeni i oporządzeni, a
ja dostawa regularnie dostawy gorącej herbaty. Mam folder z zaległymi
postami, które postanowiłam jeszcze w tym roku opublikować. Nie łudzę
się może być różnie, spróbuje jednak nadgonić i to co obcykałam wrzucić
do sieci.
We
wspomnianym folderze znalazły się między innymi pomidory malinowe,
które przygotowywałam z myślą o młodszym synu, który miał wtedy lewo
skończył rok. Każdy kto ma dzieci wie jak uciążliwe jest prowadzenie
dwóch a czasem nawet trzech osobnych kuchni. Dlatego od kiedy stało się
to możliwe zaczęłam moje rozproszone kuchnie scalać. Tak też powstały te
faszerowane pomidory, którymi raczyli się wszyscy i nikt nosem nie
kręcił.
Do ich przygotowania potrzeba:
6 dorodnych malinowych pomidorów
1/2 kg mięsa mielonego z piersi indyka lub kurczaka
świeżą bazylię
ricottę
czarny pieprz
sól
masło
Pomidory
wydrążyłam, miąższ zostawiłam w osobnej misce. Mięso mielone zmieszałam
z posiekanymi listkami bazylii i odrobiną pieprzu. Do wnętrza pomidorów
wkładałam łyżeczkę farszu i łyżeczkę ricotty, z tym że ostatni był ser,
który odrobinę posoliłam. Pomidory przykryłam czapeczkami i ułożyłam w
glinianej formie wysmarowanej masłem. Na koniec wlałam miąższ i
wstawiłam do piekarnika.
Piekłam
je w temperaturze 180 stopni Celsjusza, do chwili, kiedy uznałam, że na
pewno mięso w środku nie jest surowe. Na blaszce obok podpiekłam
cukinię z gotowanymi w mundurkach ziemniakami i cebulą. Danie wszystkim
tak posmakowało, że w sezonie na pomidory nie raz gościło na naszym
stole.