tag:blogger.com,1999:blog-54274902604665902592024-03-05T10:49:59.790-08:00subiektywnie w kuchniniezobowiązujący felieton kulinarnyNataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.comBlogger189125tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-4089440958136099542019-12-14T01:58:00.001-08:002019-12-14T01:58:51.716-08:00Babcina sałatka z fetą<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Zbliżają się święta, czas kiedy wspomnienia wracają. Moja babcia często robiła taką szybką sałatkę ale od prawie dziesięciu lat jej już nie robi. Została po niej pustka i wspomnienia - smaki, zapachy, słowa które wymawiała w swój jedyny, własny, niepowtarzalny sposób. Nie miała lekkiego życia, ale potrzebującemu oddałaby ostatnią koszulę. Była najlepszą osobą jaką w życiu spotkałam. Jak się śmiałą to cała trzęsła się jak galaretka, a listy podpisywała "Twoja niedobra Babka". Żeby mieć ją trochę przy sobie mam w domu hoję, która jak kwitnie kojarzy mi się z wakacjami u niej. W lecie na stole stawiam duży półmisek nektarynek - u niej zawsze taki stał. Babcia uwielbiała jedzenie, u niej było inne niż w domu. W połowie lat osiemdziesiątych uciekła do Niemiec i tam został. Zakupy w wakacje robiłyśmy w pobliskim Aldim. Ircia do obiadu robiła często szybką sałatkę z fetą. Kupowała taką w zlewie z oliwy i ziół w słoiku, pokrojoną w kostkę. W latach 90. w Polsce takich wynalazków nie było. Sałatka była prosta i dalej jest jedną z moich ulubionych, szczególnie w sezonie, gdy pomidory nie są drewniane.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Do jej przygotowania potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Feta w słoiku, krojona w kostkę w ulubionej zalewie</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">3 kolorowe papryki</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">1 cebula</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">3 duże pomidory albo 500g kolorowych koktajlowych</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">oliwki</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">czarny pieprz</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Babcia Ircia, kroiła wszystko w dosyć duże kawałki, znaczy się pomidory, paprykę i cebulę. Ja kroję to drobniej.Potem wystarczy dorzucić oliwki i fetę, posolić, popieprzyć i oblać oliwą z ziołami, która została w słoiku po fecie. Całe dziesięć minut roboty, a sałatka jest boska. Czasem zdarza mi się dodać do niej kapary, jak akurat wpadną mi w oko w lodówce.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxkxaMyQpa9SjTBl3qgMnjBpATgD5yRGT3nMbSsSUwSGIoiAz7yRYAO_MK47ZMxCcUNRx9PLrbDbjVuAXERbwTLv0q69ifCEvTfqH5i2gqUK3oJI2ZkK0fF2P7p9XtTgQvuMzIvAr4GYh/s1600/sa%25C5%2582atka+z+fet%25C4%2585.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDxkxaMyQpa9SjTBl3qgMnjBpATgD5yRGT3nMbSsSUwSGIoiAz7yRYAO_MK47ZMxCcUNRx9PLrbDbjVuAXERbwTLv0q69ifCEvTfqH5i2gqUK3oJI2ZkK0fF2P7p9XtTgQvuMzIvAr4GYh/s640/sa%25C5%2582atka+z+fet%25C4%2585.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-49235215297837048032019-07-02T15:02:00.000-07:002019-07-02T15:02:19.528-07:00Zielona sałatka<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Dzisiaj stała się rzecz niespotykana. Miałam zachciankę na kotlety. Smażone mięso w panierce. Nie jestem wegetarianką, ale mięso jem raczej rzadko. Ponad wszystko preferuję warzywa, a o tej porze roku mogłabym się karmić wyłącznie arbuzami i bobem. Przyczyny tego dziwnego stanu mogą być dwie. Jestem sama z młodszym synem w domu i musiałam wymyślić dla niego obiad, a dwa dostałam książkę od teściowej. Wczoraj zamiast pójść spać wertowałam ją w każdą stronę podczytując różne przepisy, a przede wszystkim bardzo sumiennie przeczytałam słowo wstępne. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Mój blog jest wyjątkowo zaniedbany od dłuższego czasu. Kilkakrotnie próbowałam wrócić do pisania, ale mi nie wychodziło. Mimo szczerych chęci i początkowego zapału. Mam sporo przygotowanych zdjęć i przepisów, ale co z tego... Wczoraj jednak coś pękło. Wieczorem nad garnkiem<a href="http://kanapkazjedzona.blogspot.com/2019/07/konfitura-z-czerwonej-cebuli.html" target="_blank"> konfitury z czerwonej cebuli </a>została sama ze swoimi myślami. Leniwie mieszając drewnianą łyżką doszłam do wniosku, że najlepszą formą relaksu jest dla mnie gotowanie, że sprawia mi masę frajdy i że może czas zaczęć gotować potrawy takie na które mam ochotę, a nie tylko to co wszyscy w domu na pewno zjedzą. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Książka, która dała mi kopa do działania to "Ottolenghi PROSTO" autorstwa <span style="font-weight: normal;">Yotam Ottolenghi, którego mam w domu "Jerozolime". Bardzo lubię jego przepisy, a sposób w jaki pisze o jedzeniu wydaje mi się bardzo bliski. </span><span style="font-weight: normal;">"Ottolenghi PROSTO" zachwyca jako książka, są w niej świetne zdjęcia jedzenia, widać na nich życie, zaczęte posiłki, ruch i ludzkie dłonie. Wpatrując się w nie miałam wrażenie, że podglądam kogoś. Na stronach jest dużo światła, nie jest przeładowana tekstem, cały układ typograficzny koresponduje z tytułem - PROSTO. O przepisach nie mogę za wiele powiedzieć, nie zdążyłam ich wypróbować. Jednak te nakryte stoły i te obfite, kolorowe posiłki zainspirowały mnie do stworzenia sałatki. Czegoś dla mnie i dla Hugona, czegoś co będzie pasowało nam do kotleta. </span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">Moje dzieciaki, oba chłopaki są ogórkożerne. Dlatego podstawą musiał być ogórek i dlatego sałatka jest zielona. Chciałam przygotować coś ze składników, które miałam w domu. I tak cytrynę, której nie było zastąpiłam octem ryżowym i się udało. Sałatka pasuje do kotleta, trzylatki ją jedzą i zabiegane matki też. Do jej przygotowania potrzeba:</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">1 krótki świeży ogórek</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">1/2 awokado</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">1 łyżka octu ryżowego</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">1 łyżeczka płynnego miodu</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">1 łyżeczka oliwy</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">Świeży posiekany koper ilość wg. upodobań </span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">sól</span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">Porcja jest przewidziana dla dwóch osób. Ogórka obranego ze skóry należy pokroić w cienkie plastry, można to zrobić na tarce, następnie przełożyć do miski i posolić, żeby puścił wodę. Po odciśnięciu dodajemy awokado pokrojone w wąziutkie plasterki i posypujemy posiekanym koperkiem. Ocet ryżowy mieszamy z miodem i oliwą i polewamy zielone składniki. Mieszanie całości najlepiej wychodzi dłońmi. </span></span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;"><span style="font-weight: normal;">Dzisiaj jestem z siebie zadowolona. Dlaczego miałam zachciankę na kotlety? Tego pewnie nigdy się nie dowiem. Wiem jednak, że bardzo chciałam podziękować mojej teściowej za świetną książkę. </span></span><br />
<span style="font-weight: normal;"><br /></span>
<span style="font-weight: normal;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpxFHQviuMgQWMqpjPwrVeykLEdyWQaNlgtIaoVeczVkXE6NVA96b57JMYe04gURT1q0PYgZHvsctv0U8SomSQ31iDSRWrsT2lQ7BOSnr2KMbUN0WNkG2_dlxW7SKyR_klmhyphenhypheneurnA2A6S/s1600/zielona+sa%25C5%2582atka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpxFHQviuMgQWMqpjPwrVeykLEdyWQaNlgtIaoVeczVkXE6NVA96b57JMYe04gURT1q0PYgZHvsctv0U8SomSQ31iDSRWrsT2lQ7BOSnr2KMbUN0WNkG2_dlxW7SKyR_klmhyphenhypheneurnA2A6S/s640/zielona+sa%25C5%2582atka.jpg" width="480" /></a></div>
<span style="font-weight: normal;"><br /></span>
<span style="font-weight: normal;"><br /></span>Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-83805171499987055862019-01-29T08:56:00.000-08:002019-01-29T08:56:03.658-08:00Makaroniki - pierwsze podejście<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Chyba każdy, kto kiedyś piekł ciastka i widział te kolorowe cudeńka ma
ochotę spróbować zrobić je samemu. Zabierałam się za makaroniki wielokrotnie.
Czytałam, pożyczyłam matę sylikonową z ładnymi równymi kółeczkami. Rozglądałam
się za mąką migdałową, której cena w sklepie ekologicznym zwaliła mnie z nóg, a
potem w innym sklepie zapomniałam jej kupić. Wymawiałam się brakiem czasu i
skomplikowanym przepisem. W zasadzie, dopóki się nie spróbuje to wszyscy
opowiadają o przygotowaniu tych ciastek jak o jakimś tajemnym rytuale, a wcale tak nie jest.</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Temat makaroników wypłynął po raz kolejny w trakcie rozmowy z moją teściową,
która jest absolutnym ekspertem w kategorii pieczenie ciasteczek. Przy
najbliższej okazji będę musiała wrzucić jakąś fotkę tego co wyprawia, bo słowami
opisać się tego nie da. W każdym razie pogadałyśmy sobie. Ona nie bardzo miała
ochotę piec makaroniki, bo to całe czary mary trochę ją zniechęcało, ale jak
tylko nas odwiedziła to przypadkiem przywiozła mi mielone migdały (to to samo cą mąka
migdałowa). Poczułam się postawiona pod ścianą i musiałam się zabrać do
roboty. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Obejrzałam jeszcze kilka filmików w Internecie. Przeczytałam przydługi
poradnik i doszłam do wniosku, że przecież to taka beza, tylko trochę inna. Bez w
życiu się nasuszyłam i żadnej się nie boję. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Przygotowałam:</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">125g mielonych migdałów</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">125g cukru pudru</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">3 duże jajka</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">125g zwykłego cukru</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">barwnik w proszku</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Cukier puder i mąkę migdałową przesiałam przez drobne sitko. Zrobiłam to
oddzielnie, żeby za duże kawałki migdałów wykorzystać do porannej owsianki.
Miałam migdały zmielone ze skórką, ale jak się okazało nie ma to wpływu
na wypiek, ciasteczka są po prostu delikatnie nakrapiane. Potem przesiałam sypkie skłądniki
jeszcze raz zmieszane, żeby dobrze sią połączyły. Oddzieliłam żółtka od białek.
Żółtka schowałam do lodówki, a białka ubiłam na sztywno z cukrem tak jak na
zwyczajną bezę i dodałam barwnik. Połączyłam zawartość obu misek, delikatnie
mieszając gumową szpatułką, tak jak kazali w Internecie. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Nigdy nie sprawiała sobie rękawa cukierniczego i masa którą nakładałam na
papier do pieczenia z foliowej torebki do mrożenia żywności nie była tak gładka
i równa. Dodatkowo robiłąm to bez wzoru i kółka były trochę krzywe, ale to nic,
chodziło o pieczenie, a to poszło całkiem gładko. Zanim wstawiłam ciasteczka do
piekarnika, odstawiłam je na 20 minut, żeby trochę obeschły. Piekłąm je w 150
stopniach celsjusza przez około 30 minut bez termoobiegu. Myślę, że dopasowanie
temperatury i czasu jest kwestią indywidualną. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Przygotowanie kremu okazało się problemem. W swojej radości z udanych
wypieków, wzięłam proporcje na trzypiętrowy tort. Mam teraz dwa litrowe słoiki
kremu w zamrażalniku. </span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Krem składał się z:</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">śmietanki 30%</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">białej czekolady</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">maskaronem</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">laski wanilii</span><br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">fioletowego barwnika</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Śmietankę trzeba zagotować z wanilią i rozpuścić w niej czekoladę, schłodzić
i ubić z maskaronem i barwnikiem. Krem musi być gęsty i stabilny. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">
</span><span style="font-family: Times, "Times New Roman", serif;">Szprycę do nakładania kremu mam i ta część poszła gładko. Uwarzam, że po nocy w lodówce są najlepsze. Może nie były najładniejsze, ale smakiem nie
odstawały od tych które zdążyło mi się jeść w cukierniach. Następne będą lepsze
i cytrynowe. Już dałam słowo mojemu starszemu synowi, który jest wielbicielem
makaroników i nie będę miała jak się wymigać.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWCGr9j6oV1wKJKg9-FE38z7b7GMORIlhByy7pigMEBQdUCChkulLJyol68sEzeh8AwQryqAxKtzZCUmNUd-eiukwQoMTzQ2ZZViaKqubU6dxgF1VHi_2bcwNEaP3yVwkkCZqDWcWgg1fz/s1600/makaroniki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWCGr9j6oV1wKJKg9-FE38z7b7GMORIlhByy7pigMEBQdUCChkulLJyol68sEzeh8AwQryqAxKtzZCUmNUd-eiukwQoMTzQ2ZZViaKqubU6dxgF1VHi_2bcwNEaP3yVwkkCZqDWcWgg1fz/s640/makaroniki.jpg" width="640" /></a></div>
Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-88406611863419249752018-10-29T05:16:00.002-07:002018-10-29T05:16:39.879-07:00Najszybszy makaron świata<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Z czasem u mnie krucho, widać to zresztą po częstotliwości wpisów. Natłok obowiązków spowodował, że rzadziej gotuję. Jak już mi się zdarzy są to najczęściej dania szybkie, proste i zadomowione w mojej kuchni. Jedną z takich potraw jest makaron z sosem pomidorowym. Przygotowanie go trwa tyle co ugotowanie makaronu. Niektórzy powiedzą, że szybciej jest z pesto. Tak, ale... jeśli przygotowujesz pesto samodzielnie to kosztuje cię to więcej zachodu niż sos pomidorowy. Szczególnie jeśli przygotowuje się go z pomidorów z puszki albo passaty rustiki. Ostatnio częściej wybieram tą opcje, ze względu na mojego niejadka i jego problem z kawałkami pomidorów.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Do przygotowania tego super szybkie dania potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">makaron</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">kawałek cebuli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 puszki krojonych pomidorów lub butelkę passaty rustici</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">oliwę z oliwek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">suszone oregano</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">cukier</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">tarty grana padano</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Makaron gwesoło gotuje się w słonej wodzie, a w tym czasie na rozgrzaną patelnię wlewamy pomidory lub passatę. Dodajemy drobno pokrojoną cebulę (wystarczy grubszy plaster z małej cebulki), wlewamy dwie łyżki oliwy, dosypujemy pół łyżeczki cukru, suszone oregano, sól i pieprz. Całość mieszamy, żeby sos równomiernie się redukował. Wszystko trwa około 15 minut. Na głęboki talerz nakładamy makaron, plewmy sosem i szczodrze obsypujemy tartym serem. Obiad gotowy.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Dc8Il5SFdxYNFCuj4tZ_PIKFqcjjDY8es4lqXRdjFqHiY_PAaE7Mhyphenhyphen2ujlHc-YH2hexPdzDjuB4UcxQgjWvUS_XYLbYAbRmn5SxWyMvmYrY5Q-XBtBGqP2JVdRSXwZDMJii6gysKfNqO/s1600/IMG_2701.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Dc8Il5SFdxYNFCuj4tZ_PIKFqcjjDY8es4lqXRdjFqHiY_PAaE7Mhyphenhyphen2ujlHc-YH2hexPdzDjuB4UcxQgjWvUS_XYLbYAbRmn5SxWyMvmYrY5Q-XBtBGqP2JVdRSXwZDMJii6gysKfNqO/s640/IMG_2701.JPG" width="480" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-41879784154137960632017-12-08T06:00:00.000-08:002017-12-08T06:00:00.506-08:00Pomidory faszerowane<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Natłok
obowiązków sprawił, że w tym roku nie tylko nie miałam czasu pisać i
robić zdjęć, w pewnym momencie nie miałam nawet czasu gotować. Obowiązki
domowe przejął mój mąż, który jak zwykle stanął na wysokości zadania i
opędzi całe towarzystwo wzorowo. Chłopcy byli najedzeni i oporządzeni, a
ja dostawa regularnie dostawy gorącej herbaty. Mam folder z zaległymi
postami, które postanowiłam jeszcze w tym roku opublikować. Nie łudzę
się może być różnie, spróbuje jednak nadgonić i to co obcykałam wrzucić
do sieci. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">We
wspomnianym folderze znalazły się między innymi pomidory malinowe,
które przygotowywałam z myślą o młodszym synu, który miał wtedy lewo
skończył rok. Każdy kto ma dzieci wie jak uciążliwe jest prowadzenie
dwóch a czasem nawet trzech osobnych kuchni. Dlatego od kiedy stało się
to możliwe zaczęłam moje rozproszone kuchnie scalać. Tak też powstały te
faszerowane pomidory, którymi raczyli się wszyscy i nikt nosem nie
kręcił. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Do ich przygotowania potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">6 dorodnych malinowych pomidorów</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">1/2 kg mięsa mielonego z piersi indyka lub kurczaka</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">świeżą bazylię</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">ricottę</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">czarny pieprz </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">masło</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Pomidory
wydrążyłam, miąższ zostawiłam w osobnej misce. Mięso mielone zmieszałam
z posiekanymi listkami bazylii i odrobiną pieprzu. Do wnętrza pomidorów
wkładałam łyżeczkę farszu i łyżeczkę ricotty, z tym że ostatni był ser,
który odrobinę posoliłam. Pomidory przykryłam czapeczkami i ułożyłam w
glinianej formie wysmarowanej masłem. Na koniec wlałam miąższ i
wstawiłam do piekarnika.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCJY5-tA195a19SYDk0HjwQWRhA0CD61tW2Lx_nCHpa4iFV4GwDaXfmE_T1MYIMFolv8laq-4rsZ6DdT4yRIDbEc_PdaHg3FaVHnuLEm-nUtO1_vgzOYiXfVLDt6VzV8GBSqWwpeOk07NM/s1600/pomidory+faszerowane2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCJY5-tA195a19SYDk0HjwQWRhA0CD61tW2Lx_nCHpa4iFV4GwDaXfmE_T1MYIMFolv8laq-4rsZ6DdT4yRIDbEc_PdaHg3FaVHnuLEm-nUtO1_vgzOYiXfVLDt6VzV8GBSqWwpeOk07NM/s640/pomidory+faszerowane2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Piekłam
je w temperaturze 180 stopni Celsjusza, do chwili, kiedy uznałam, że na
pewno mięso w środku nie jest surowe. Na blaszce obok podpiekłam
cukinię z gotowanymi w mundurkach ziemniakami i cebulą. Danie wszystkim
tak posmakowało, że w sezonie na pomidory nie raz gościło na naszym
stole.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZK9o-lgCOk5BqR6fuLPzkOc1-LD8B00Rj6klEyP6O9pPNNT6_ic1fy2fA-kQcYolT9bYAz5tPccrErerc3rAiY00ZSCigH4oyq34TTP4r92nc7bLfyebSrfpgl0j_nOzrRny6tbN9DbU9/s1600/pomidory+faszerowane.JPG" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZK9o-lgCOk5BqR6fuLPzkOc1-LD8B00Rj6klEyP6O9pPNNT6_ic1fy2fA-kQcYolT9bYAz5tPccrErerc3rAiY00ZSCigH4oyq34TTP4r92nc7bLfyebSrfpgl0j_nOzrRny6tbN9DbU9/s640/pomidory+faszerowane.JPG" width="640" /></a> </span>Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-34406342265491596892017-08-07T02:41:00.000-07:002017-08-07T02:41:14.935-07:00Letni tort bezowy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wczoraj na fb subiektywnie w kuchni umieściłam zdjęcie słoiczka pełnego małych bez. Mimo pogody porywam się czasem na takie szaleństwa. Jeszcze przed wyjazdem na urlop, kiedy truskawki były pyszne zrobiłam mały torcik bezowy. Ten deser należy do moich ulubionych o tej porze roku. Owoce świetnie kontrastują ze słodyczą i kruchością bezy. Torcik jest bardzo prosty w przygotowaniu, potrzeba tylko kilka składników:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">6 białek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">szczypta soli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">cukier puder</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">ulubione owoce</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">200 g śmietany 30%</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sok z cytryny </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Śmietanę z cukrem pudrem i odrobiną soku z cytryn ubijam na sztywno i odstawiam do lodówki. Białka ubijam ze szczyptą soli i cukrem pudrem. Dosypuję go zawsze na oko. Sztywną pianę wykładam na papier do pieczenia. Robię dwa okręgi o tej samej średnicy i wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 100 stopni Celsjusza na cztery godziny, czasem dłużej. W piekarniku gazowym łatwiej przygotowuje się bezy. W elektrycznym mam wrażenie, że zawsze jakoś ten czas losowo wypada. Nie można zwiększyć temperatury, bo zrobią się brązowy, jak ten na zdjęciu. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Gotową bezę wykładam na paterę. Śmietanę mieszam delikatnie z owocami, w przypadku truskawek pokrojonymi na kawałki, maliny są świetne w całości. Część śmietany zostawiam bez owoców. Owocowy krem układam na bezowym podkładzie, przykrywam drugim kruchym okręgiem. który dekoruję bitą śmietaną i owocami. Przygotowanie torcika bezowego jest proste, tylko czasochłonne i upalne.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU9Hd8Xe2T8hKAFRVXJM45BiACANYwlunQqPWtTSHt5AkN5DY1-3Svga69YowhqW8why_RcpxM8pPFnNrAUEMw5L5wyVY6vE7uVcjb3NrBKP08shfQwtquQ2hhS9M6n73ntASEU4fuR-fx/s1600/bezow+tort.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjU9Hd8Xe2T8hKAFRVXJM45BiACANYwlunQqPWtTSHt5AkN5DY1-3Svga69YowhqW8why_RcpxM8pPFnNrAUEMw5L5wyVY6vE7uVcjb3NrBKP08shfQwtquQ2hhS9M6n73ntASEU4fuR-fx/s640/bezow+tort.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-60076664610490833742017-08-05T07:05:00.000-07:002017-08-05T07:05:17.765-07:00Świeża sałatka z awokado<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Najlepsze sałatki wychodzą mi z produktów, które ma w domu. Ich głównym atutem jest prostota i wyważona liczba składników. Tak też było z tą. Gdy idę po zakupy do warzywniaka muszę wziąć przede wszystkim pomidory dla męża, awokado dla siebie i banany dla chłopaków, bez tego nie mam co się pokazywać w domu. Nie pożeram awokado codziennie najczęściej biorę je na zapas, żeby mogło trochę dojrzeć. W lodówce też mam zawsze twardy ser, z reguły grana padano. Tym razem miałam inny, który przywieźliśmy z Włoch. Głupia wyjęłam go z foli, gdzie była nalepka z nazwą i wsadziłam do woreczka strunowego. Teraz jestem zmuszona pojechać w przyszłym roku w to samo miejsce, żeby dowiedzieć się jaki ser kupiła. Wzięłam go w ciemno, a okazał się rewelacyjny. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jednak wracając do sałatki. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Resztką pieczywa skarmiłam chłopaków, a dla siebie musiałam wymyślić bezchlebowe śniadanie. Z tego knucia powstała ta prosta sałatka. Wymaga ona świeżych dojrzałych nabytków z warzywniaczka i ulubionego twardego sera. Składało się na nią:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">6 bardzo dojrzałych pomidorów czereśniowych</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 mini awokado</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">pokruszony twardy ser</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">oliwa z oliwek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jest to porcja dla jednej osoby. Składniki umyłam pokroiłam, pokruszyłam ser i przyprawiłam. Cała filozofia, a smak... Palce lizać!</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9m5l8s5NVMfwLIpsht8lFE13ezWu-GYMi7myE6MzUJF9Qjx5hdOGyUZoAb6eVNtV_UIUvs7yOzsDiGgKtXYnW0MKMT1seu-_2O5ygPwXefydnJr7_5oMcpPrsNATyrD5CGmYQ8ACNLSAH/s1600/best+sa%25C5%2582atka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9m5l8s5NVMfwLIpsht8lFE13ezWu-GYMi7myE6MzUJF9Qjx5hdOGyUZoAb6eVNtV_UIUvs7yOzsDiGgKtXYnW0MKMT1seu-_2O5ygPwXefydnJr7_5oMcpPrsNATyrD5CGmYQ8ACNLSAH/s640/best+sa%25C5%2582atka.jpg" width="640" /></a></span></div>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-90033938305059692512017-08-04T03:12:00.001-07:002017-08-04T03:12:17.627-07:00Warzywa z patelni z serem feta<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Lato, lato, lato i tyle świeżych warzyw wszędzie. Jednym z moich ulubionych sposobów na szybki obiad z warzywami w roli głównej są warzywa na ciepło z patelni. Oczywiście nie wszystkie jakie tylko znajdę w domu. Mam swój ulubiony zestaw, który współgra smakowo i kolorystycznie.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Bazą jest moja ukochana oberżyna. Do przygotowania lekkigo obiadu potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">bakłażana</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">cukinię</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">paprykę (najlepiej żółtą i czerwoną)</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czerwoną cebulę</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">fetę</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">oliwę z oliwek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W jakiej ilości wrzucimy dane warzywo na patelnię zależy tylko od zainteresowanych. Bakłażana po rozkrojeniu na pół solę i czekam na gorzkie łzy, które wycieram ręcznikiem papierowym, następnie kroję go w kostkę i razem z cukinią pokrojoną tak samo wrzucam na patelnię, dodaję do nich cebulę pokrojoną w piórka. Posypuje solą i czekam kilka minut, po czym dodaję paprykę pokrojoną w kostkę. Przez cały czas mieszam warzywa, żeby nie przywarły. Ściągam patelnię z kuchenki, kruszę ser i obsypuję świeżo zmielonym czarnym pieprzem, pozostaje tylko wyciągnąć widelec i się zajadać. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAHnFXTVv1FYGGx-ssaO6uVahRbt-GH-NQ1H3FitrkoghFriYgEUiTSqwhvuzqOkJV0znR_5wQUJ_jfs4dv76E0pcs7pbeIsBXcyGQyR7smjaGnFTD-Ot0zBuJSsBT8v5hdbD2MebbX64l/s1600/warzywa+z+patelni.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1318" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAHnFXTVv1FYGGx-ssaO6uVahRbt-GH-NQ1H3FitrkoghFriYgEUiTSqwhvuzqOkJV0znR_5wQUJ_jfs4dv76E0pcs7pbeIsBXcyGQyR7smjaGnFTD-Ot0zBuJSsBT8v5hdbD2MebbX64l/s640/warzywa+z+patelni.jpg" width="526" /></a></span></div>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-64110493728795139482017-06-14T02:42:00.000-07:002017-06-14T02:42:02.906-07:00Curry z zielonym makaronem<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Podejrzewam, że nie tylko ja tak mam. Idę na zakupy, jest "jakiś tam tydzień" w supermarkecie i widzę coś ciekawego. Myślę sobie,<i> a wezmę to, zobaczę co z tego można wykombinować</i>. Jeśli ów produkt ma długi termin ważności to długo leży zamknięty w szafce czy szufladzie. Tak też było z makaronem ryżowym z zieloną herbatą. Od jakiegoś czasu jestem wielbicielką makaronów ryżowych, szczególnie tych grubych wstążek i pewnie dlatego zielony makaron mógł wyjść z szafy.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Przyrządziłam curry, takie zwyczajne, jakie z reguły robię z tego co jest w domu.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Moje curry jest szybkie i smaczne, aromatyczne z bardzo aksamitnym sosem. Do jego przygotowania potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">300 g piersi z kurczaka lub indyka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">olej kokosowy </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 marchewki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">pędy bambusa</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">paprykę (najlepiej po 1/2 w dwóch kolorach)</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 papryczki chilli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">ząbek czosnku </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">puszka mleka kokosowego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">pasta z czerwonego curry</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sok z limonki </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Nie zawsze dodaję pędy bambusa, bo nie zawsze je mam. Czasem jak znajdę kawałek pora to on ląduje na patelni, z cebuli nie korzystam nigdy, za to jak tylko zaplącze mi się korzeń świeżego imbiru to zawsze go ścieram. Jest to danie, które traktuję jako przegląd lodówki przed zakupami, nie znoszę wyrzucać jedzenia i nie chcę, żeby cokolwiek się marnowało.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jest to prawie eintopf, tylko makaron gotuję osobno. Mięso drobiowe pokrojone w kostkę smażę na oleju kokosowy, gdy zarumieni się odpowiednio dodaję: marchewkę, pędy bambusa, paprykę (wszystko pokrojone w zapałkę) i posypuję solą, żeby puściły soki. Następnie zalewam mlekiem kokosowym, dodaję chilli, czosnek i pastę curry, mieszam co jakiś czas i czekam, aż się zredukuje. Gdy sos jest aksamitny, znaczy danie jest gotowe, wystarczy skropić je sokiem z limonki.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQnes6MWJvpVRBxV_OjSMDt9zORc_kMoURFuXpIBAmb-EB5en1ffWWLGz52cGabx2EPFSr_LsZAiByGQcGAcPy3AiRT753-_glYzwSeTxJyRhYWON7WcSIP8MWGlulEeLivinTbhRWTA20/s1600/curry.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQnes6MWJvpVRBxV_OjSMDt9zORc_kMoURFuXpIBAmb-EB5en1ffWWLGz52cGabx2EPFSr_LsZAiByGQcGAcPy3AiRT753-_glYzwSeTxJyRhYWON7WcSIP8MWGlulEeLivinTbhRWTA20/s640/curry.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-20696170238412103692017-06-06T00:10:00.001-07:002017-06-06T00:10:09.636-07:00Sałatka ze szpinakiem<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Tak rzadko ostatnio piszę, że nie pamiętam, czy wspominałam jak pond rok temu dostaliśmy z mężem, od przyjaciół, na rocznicę ślubu niesamowitą książkę - <i>Jerozolima.</i> Powiedzieli nam wtedy, że mają z niej wiele ulubionych przepisów, część już zmienionych pod własne przyzwyczajenia, ale wciąż z niej czerpią. Książka autorstwa
<span class="value">Tamimi Sami i Ottolenghi Yotam jest niesamowita, pięknie wydana i za każdym razem kiedy ją przeglądam znajduję w niej coś nowego. Któregoś dnia trafiłam na sałatkę ze szpinakiem. Potrzebne były do niej chlebki pita. Tak bardzo mi się spodobała, że przygotowałam te chlebki. Jednak przepis wydawał mi się na tyle zawiły, że robiłam trzy podejścia do jej przyrządzenia. Pity zdążyły się "zestarzeć" i koniec końców wszystko było jak w przepisie. </span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">Po pierwszej próbie, okazało się, że sałatka jest absolutnie prosta w przygotowaniu. Wszystkie czynności wynikają jedna z drugiej, a w momencie kiedy przestałam patrzeć na proporcje z książki, stała się ona najczęściej przygotowywaną sałatką w moim domu, której mój mąż domagała się nieustannie. Jako, że nie mieszkamy na Bliskim Wschodzie i pita gości na naszym stole z rzadka, zastępuję ją czerstwym pieczywem, tradycyjnie u nas spożywanym, co jest zgodne z ideą tego dania. </span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">Do przygotowania sałatki potrzeba:</span></span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">ok. 150 g świeżego szpinaku </span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">1/2 średniej czerwonej cebuli</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">garść daktyli</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">ocet z białego wina</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">sól</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">masło</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">oliwę z oliwek </span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">całe migdały</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">czerstwe pieczywo</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">sumak</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">płatki chilli</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">sok z cytryny</span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value"><br /></span></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value">Szpinak należy umyć, osuszyć i ułożyć na płaskiej misce czy na paterze. Cebulę pokroić w piórka, daktyle w ćwiartki, odrobinę podsypać solą, zalać dwoma-trzema łyżkami octu i wstawić do lodówki. Ja wrzucam wszystko do słoika, zakręcam i mocno wstrząsam, żeby dobrze się zmieszały. Zamknięte w słoiku nie roznoszą zapachu po lodówce. Migdały rozbijam w moździerzu na mniejsze kawałki, które następnie prażę na maśle z dodatkiem oliwy. Kiedy się zarumienią, dodaję pieczywo. Gdy grzanki są gotowe, ściągam garnek z kuchenki posypuję jego zawartość łyżeczką sumaku i łyżeczką płatków chilli. Pozostaje poczekać, aż wystygną. Gdy to nastąpi, na szpinak wykładam daktyle i cebulę, (nadmiar octu wylewam, jest on niepotrzebny), migdały z grzankami i wszystko skrapiam sokiem z cytryny i oliwą z oliwek. Danie jest gotowe w 15-20 minut. Ważne jest, żeby cebula z daktylami nie stały za długo w lodówce. Ich smak się wtedy zbyt mocno zmieni i psuje całość. </span></span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span class="value"><br /></span></span>
<span class="value"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Na ostatnim przyjęciu, jeden z przyjaciół, który stroni od nowości kulinarnych, był przekonany, że grzanki są kurczakiem, sumak i chilli powodują to złudzenie, więc nałożył sobie sałatkę na talerz. Był zdecydowanie zaskoczony, gdy okazało się, że to chleb. Koniec końców ucieszył się, że dał się nabrać, bo bardzo mu smakowało. </span></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpsm4DLmJvRx3MkZ1aLgkqv2chZzQ7pVtfPy6vyUaAOkPuH037zwMnUop-qSxqJDAuMos1Di-EK12k3zc7ZuntgwW7f5BpQBR0d6rhCU14jcti4qMcKGxrxdzY0jp_Ex3GYxrQtwyIurV7/s1600/sa%25C5%2582atka+ze+szpinakiem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpsm4DLmJvRx3MkZ1aLgkqv2chZzQ7pVtfPy6vyUaAOkPuH037zwMnUop-qSxqJDAuMos1Di-EK12k3zc7ZuntgwW7f5BpQBR0d6rhCU14jcti4qMcKGxrxdzY0jp_Ex3GYxrQtwyIurV7/s640/sa%25C5%2582atka+ze+szpinakiem.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-44404158906998420692017-05-25T04:11:00.000-07:002017-05-25T04:11:08.194-07:00Bakłażany zapiekane z pomidorami<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Uwielbiam warzywa, a bakłażan jest w ścisłej czołówce. Jak tylko lato zaczęło się zbliżać jego ceny znormalniały i częściej można go spotkać w sklepach. Dlatego jak tylko mogę przynoszę tą krągłą gruszkę miłości do domu. Ma opinię afrodyzjaku, jednak nie zauważyłam specjalnego oddziaływania na mojego męża.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Oberżynę przyrządzam na wiele sposobów. Najszybszym jest chyba wersja zapiekana z pomidorami. Jeśli korzystam z puszki, to w ogóle idzie to piorunem. W Polsce pomidory są jadalne właściwie dopiero jak słońce zaczyna mocniej przygrzewać, a wiadomo lata bywają różne. Na szczęście puszkowane pomidory cały rok mają wyśmienity smak. Do przygotowania zapiekanych bakłażanów potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 bakłażany</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">4 duże świeże pomidory albo puszkę obranych i pokrojonych</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">twardą fetę</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">świeże oregano</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Bakłażany myję, przekrawam wzdłuż na pół i posypuję solą. W między czasie zajmuję się pomidorami. Świeże obieram ze skóry, usuwam gniazda i siekam, a takie z puszki przekładam do miski razem z zalewą, mieszam ze świeżym oregano, odrobiną cukru i solą. Gorzkie łzy oberżyny wycieram papierowym ręcznikiem i nacinam warzywo przez środek i wykonuję kilka nacięć w poprzek, tak żeby soki z pomidora wniknęły w głąb miąższu. Wierzch posypuję pokruszoną fetą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Tak przygotowane bakłażany wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-VJuUwqoDgvskre9aPjMXKfV3Px1NPDW6chZBKJVY6Tluiz1LCzzL0yOForpxnWnFSw4SBqBwKRHM1VU3INuiyzu7IvMqhE4EOFIuwdMocLmoVaa3hzpSqQFEoRoJLbruYpZluIqjpasf/s1600/bak%25C5%2582a%25C5%25BCany.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-VJuUwqoDgvskre9aPjMXKfV3Px1NPDW6chZBKJVY6Tluiz1LCzzL0yOForpxnWnFSw4SBqBwKRHM1VU3INuiyzu7IvMqhE4EOFIuwdMocLmoVaa3hzpSqQFEoRoJLbruYpZluIqjpasf/s640/bak%25C5%2582a%25C5%25BCany.jpg" width="640" /></a></div>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Nigdy nie wiem jak długo je piekę. Od czasu do czasu zaglądam czy nic się nie pali. Z reguły są gotowe, jak feta się mocniej zarumieni, a miąższ, który nie jest przykryty pomidorami ma złoty kolor. Przed podaniem posypuję je listkami oregano. Gotowe wyglądają jak na zdjęciu poniżej. Tam akurat w towarzystwie sałatki, ale o niej w następnym wpisie. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8j-ownL_9qMt-dyi3Zlv1M9FEjzloQw8qfG5oM2SYkUGnRr6HIunibAHzR5TzdOyTVHsFu0rZFSs9yDP_8GOgyDvNz5SJF8XbTu69lO4Sz6_rKv50o2hS_jUzOYq7P50iKnH-YTtYCsog/s1600/bak%25C5%2582a%25C5%25BCan+3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8j-ownL_9qMt-dyi3Zlv1M9FEjzloQw8qfG5oM2SYkUGnRr6HIunibAHzR5TzdOyTVHsFu0rZFSs9yDP_8GOgyDvNz5SJF8XbTu69lO4Sz6_rKv50o2hS_jUzOYq7P50iKnH-YTtYCsog/s640/bak%25C5%2582a%25C5%25BCan+3.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-89529401966191017132017-02-26T10:44:00.002-08:002017-02-26T10:44:21.111-08:00Rogaliki ekspresowe <span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Ostatnio moja kuchnia quischem stoi. Co kilka dni go przygotowuję co powoduje, że zostaje mi sporo ciast francuskiego. Nie znoszę wyrzucać jedzenia i staram się zrobić coś z resztkami. Miotając się po kuchni bez pomysłu na deser, ale za to z wielką ochotą na coś słodkiego zauważyłam kawałek ciasta, którego nie zdarzyłam jeszcze schować do lodówki. Wtedy mnie oświeciło. Zrobię rogaliki. Wiedziałam, że nie będzie ich dużo, ale to akurat dobrze. Wciąż walczę z brzuszkiem po ciąży. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Do przygotowania ekspresowych rogalików potrzeba po trochę następujących składników:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">ciasto francuskie</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">dżem</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">mleko</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">coś do posypania: cukier, siekane orzechy, płatki migdałów</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Kawałki ciasta pokroiłam na trójkąty. Na środku każdego nałożyłam odrobinę dżemu. Miałam akurat z czarnej porzeczki. Zwinęłam w rulonik i ścisnęłam końce, żeby zawartość nie wypłynęła. Ułożyłam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, posmarowałam mlekiem, posypałam brązowym cukrem i płatkami migdałów. Na koniec upiekłam.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Korzyści było kilka. Mąż był zaskoczony, że zrobiłam deser (kiedy?), było ich mało (nie obżarliśmy się), nie wyrzucałam resztek i dodatkowo znalazłam zastosowanie dla dżemu z czarnej porzeczki którego mam dziki zapas, ale to już inna historia. </span><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVI8o5M9frCXtSvoRmxtLtQN3Dw9U7Mxbua00dLLGpzuPj2JXujz7aDRjUnm68ZhyaQTfwwIxCWuToxRa0lk6TazWwsNA-4S88kYPr747luqpBvlNJ9HN0IDWaHUkVCawizeKDUc9LOpeL/s1600/rogaliki.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVI8o5M9frCXtSvoRmxtLtQN3Dw9U7Mxbua00dLLGpzuPj2JXujz7aDRjUnm68ZhyaQTfwwIxCWuToxRa0lk6TazWwsNA-4S88kYPr747luqpBvlNJ9HN0IDWaHUkVCawizeKDUc9LOpeL/s640/rogaliki.tif" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-23883983160705229662017-02-03T06:09:00.001-08:002017-02-03T06:09:25.746-08:00Krupnik<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Biorąc do ręki opakowanie kaszy jęczmiennej dostałam ostatnio przebłysku. Nie pamiętam kiedy jadłam krupnik. Chyba ze trzy lata go nie gotowałam. Wpadłam w pułapkę przygotowywania posiłków pod niejadka. Nie przyrządzałam dań z poza uniwersum jego menu. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Mieliśmy gościa na łikend, więc ugotowałam więcej niż zwykle rosołu, oczywiście przeholowałam. Zostało półtora litra złotego wywaru. Z triumfalnym uśmiechem zakomunikowałam, że przygotuję krupnik. Byłam mentalnie przygotowana na długą dyskusję pełną jęków i zawadzeń. Zaparłam się o szafki kuchenne, żeby nie odpuścić pozycji ani na milimetr i wtedy oberwałam prosto pod żebra. "Świetnie mamo, właśnie myślałem o krupniku!" Prawie osunęłam się na podłogę. Tak mnie zatkało, że zapomniałam języka w gębie. Na drugi dzień ugotowałam krupnik. Potrzebowałam do przygotowania zupy:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1,5 litra rosołu</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2/3 szklanki średniej kaszy jęczmiennej</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 dużego ziemniaka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">kawałek marchewki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 listki laurowe</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">4 ziarna ziela angielskiego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Postawiłam rosół na kuchence i zaczęłam go podgrzewać na małym ogniu z liściem laurowym i zielem angielskim. W między czasie umyłam, obrałam, pokroiłam ziemniaka w kostkę i marchewkę w plasterki. Wrzuciłam je do garnka, a kiedy były na wpół miękkie dosypałam kaszę. Gotowałam około 10 minut, zgasiłam, przykryłam i zostawiłam tak do obiadu. Kasza w ciepłym spęczniała. Po podniesieniu pokrywki doprawiłam.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Podałam zupę i uważnie liczyłam kęsy niejadka. Bez mrugnięcia okiem wsunął całą miskę. Jeszcze o wschodzie słońca myślałam, że blefuje. O zachodzie okazało się, że nastąpił w nim przełom kulinarny, jak tak dalej pójdzie to może skusi się na ser żółty albo żółtko z jajka, którego jest absolutnym wrogiem. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingZYhwDJmZBPj4jXXt9RDkmP3gYPwZM93Owj644Rcmty23BzOhvJd-JS3EqMgWqWUKMksi2qpkzqbsyFEmoqyEIUgpJLYdJTyGZO7CxAl6xy6ETVkuU9uFw1hi2ZIdfgcaem-ISmV7-jZ/s1600/krupnik.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEingZYhwDJmZBPj4jXXt9RDkmP3gYPwZM93Owj644Rcmty23BzOhvJd-JS3EqMgWqWUKMksi2qpkzqbsyFEmoqyEIUgpJLYdJTyGZO7CxAl6xy6ETVkuU9uFw1hi2ZIdfgcaem-ISmV7-jZ/s640/krupnik.tif" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-53933032037304853772017-01-31T12:32:00.002-08:002017-01-31T12:32:47.255-08:00Słodka tarta z bananami i borówkami amerykańskimi<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Gdy ostatnio przygotowywałam quische, chciałam zrobić też coś dla niejadka, który nie lubi bakłażanów. Miałam w lodówce trochę borówek amerykańskich, a z przygotowań do obiadu został kawałek ciasta francuskiego. Z misy pod oknem puszczały do mnie ciemno brązowe oczka banany. Początkowo miałam zrobić tylko jedną małą tartę, ale skończyłam na czterech. Musiałam oczywiście otworzyć następną paczkę ciasta, no cóż przynajmniej dla wszystkich starczyło. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Do przygotowania czterech tarteletek potrzeba:</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">kawałek ciasta francuskiego ok. pół arkusza</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 dużego, mocno dojrzałego banana</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">200g borówek amerykańskich </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">100g śmietany 36%</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 jajko</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 łyżeczkę cukru</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">odrobina mleka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Foremki do tart wyłożyłam ciastem francuskim i ponakłuwałam je widelcem. W misce zmieszałam dokładnie jajko, cukier i śmietanę. Zalewajka okazała się za gęsta, wiec dolałam do niej odrobinę mleka. W foremkach ułożyłam plastry banana i obsypałam je borówkami. Na koniec zalałam mieszaniną.</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Piekłam w temperaturze 180 stopni Celsjusza do momentu kiedy masa się ścięła, a borówki puściły sok.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2IplKg_9vaes5dzrQqbG7e3SZilqUnJcDh9WCoXWdCmmUjtQGXz9TIMi1PoGejmShunsJx5STT04OFkQLuw-QueEslsiPsx-Tf0FOBNxSeXswp2IuBkgGLKeT1Vkyer79HdB9ruor0nJP/s1600/tarta.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2IplKg_9vaes5dzrQqbG7e3SZilqUnJcDh9WCoXWdCmmUjtQGXz9TIMi1PoGejmShunsJx5STT04OFkQLuw-QueEslsiPsx-Tf0FOBNxSeXswp2IuBkgGLKeT1Vkyer79HdB9ruor0nJP/s640/tarta.tif" width="640" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Tarteletki najlepiej smakowały na drugi dzień. Wyjęte prosto z lodówki. Smakują wtedy jak lody z owocami, a zamiast wafelka jest ciasto francuskie. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXdV3HWKUR95Mx2rVQ6rEapznkUHkcZJH24duJgjIt2SlmlkOiVI16EvyYSQUpRHn_74EFuUDLbWFa6UPD0Qi6s6-JoPgWHCMdUiRXDInh8IqYVeHFYTUOwpXcIXCLkWd912vHhIEOOfTY/s1600/tarta+przekr%25C3%25B3j.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXdV3HWKUR95Mx2rVQ6rEapznkUHkcZJH24duJgjIt2SlmlkOiVI16EvyYSQUpRHn_74EFuUDLbWFa6UPD0Qi6s6-JoPgWHCMdUiRXDInh8IqYVeHFYTUOwpXcIXCLkWd912vHhIEOOfTY/s640/tarta+przekr%25C3%25B3j.tif" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-74108915187623730882017-01-21T08:54:00.000-08:002017-01-21T08:54:20.674-08:00Quiche z bakłażanem, cukinią i serem kozim<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Z quichem i tartą jest jak z prostokątem i kwadratem. Każdy quiche może być tartą, ale nie każda tarta może być quischem. Przede wszystkim quische musi być wytrawny, nie może być słodki, a na końcowe wypełnienie składa się śmietana i jajka. Może być przygotowany zarówno na cieście kruchym jak i francuskim. Mąż z podróży służbowych co jakiś czas przywozi mi mały quische z piekarni, która bardzo mi się spodobała, gdy byliśmy na urlopie, a on ma możliwość do niej czasem wdepnąć. Był to quische z bakłażanem, cukinią i kozim serem. Spróbowałam odtworzyć przepis w domu w nieco większej skali. Do przygotowania dania potrzebowałam:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 opakowanie ciasta francuskiego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 bakłażana</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 małą cukinię</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">200g sera koziego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">6 jajek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">100g śmietanki 30%</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">mleko</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">oregano</span><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwQ6aaQYejnhVsgV_IJZ8kKVEkJTbNH5Jwel7wCAB3YAKT5VP9vvBOMRs4D594_0BqkfSijbqozdzCVqGYMSwjYVEjUr0hyphenhyphenMNmmhfsBXB680KLIq8LKDDlm3VSbEk8ZVlvG9Z5jtQM9Kvx/s1600/quisz.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwQ6aaQYejnhVsgV_IJZ8kKVEkJTbNH5Jwel7wCAB3YAKT5VP9vvBOMRs4D594_0BqkfSijbqozdzCVqGYMSwjYVEjUr0hyphenhyphenMNmmhfsBXB680KLIq8LKDDlm3VSbEk8ZVlvG9Z5jtQM9Kvx/s640/quisz.tif" width="640" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Ceramiczną formę wyłożyłam ciastem francuskim, którego spód ponakłuwałam widelcem. Bakłażana i cukinie pokroiłam w kostkę, posypałam solą i przesmażyłam na oliwie z oliwek, żeby puściły sok i odrobinę zmiękły. Chciałam, żeby quische był dobrze ścięty i ciasto nie rozmokło. Ciepłe warzywa przełożyłam do formy z ciastem. Ser pokroiłam również w kostkę i wysypałam na wierzch. Jajka zmieszałam ze śmietaną i odrobiną mleka (ok. 70ml), a następnie wlałam do formy. Przyprawiłam solą pieprzem i oregano. Piekłam w temperaturze 200 stopni Celsjusza na złoty kolor. Sprawdzając patyczkiem czy dobrze się ścięło. Gdy góra była złota a środek odrobinę płynny zmniejszyłam temperaturę do 100 stopni i wyłączyłam termoobieg. Po 10-15 minutach quische był idealny. Jedyne ale mam do sera. Kupiłam twardy niedojrzewający, który zachował się jak mozzarella do zapiekania. Dużo lepszy byłby typu feta. Tak poza tym więcej uwag nie mam, bo quische wyszedł pyszny.</span><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOtegz3TLKg7H8cxwQqwqLy186LXpuHqyYR3RmKA7Ax4vxWFVfP7ytX2voyb_nowU_VnoEfelk_KYbmWsh13uGrarc1PgL-2_VBQkyw2D3va8qv_yjnpZEYG0mTTYOWEagyw9IzP-v5Inf/s1600/IMG_2473.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOtegz3TLKg7H8cxwQqwqLy186LXpuHqyYR3RmKA7Ax4vxWFVfP7ytX2voyb_nowU_VnoEfelk_KYbmWsh13uGrarc1PgL-2_VBQkyw2D3va8qv_yjnpZEYG0mTTYOWEagyw9IzP-v5Inf/s640/IMG_2473.JPG" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-84514857931754166792017-01-18T09:29:00.000-08:002017-01-18T09:29:48.935-08:00Warzywa w stylu azjatyckim<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W moim domu warzywa są ważnym elementem posiłków. Niestety obiady, które mój mąż jada w pracy bywają ich pozbawione. Dlatego jak tylko mogę staram się serwować ich jak najwięcej. Ostatnio wpadliśmy w cug jedzenia pałeczkami. Sprzyja to przygotowywaniu dań, których bazą są warzywa. Lubię jak są pocięte w zapałkę, wtedy nawet nielubiane przez niejadka marchewki są przyjemną przekąska, oczywiście w wersji na surowo. W zeszły łikend przygotowałam warzywa inspirowane kuchnią azjatycką. Mimo strasznie długiej listy składników poniżej jest to danie jednogarnkowe. Do przygotowania warzyw w wersji azjatyckie potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">50 g groszku cukrowego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 marchewka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 mały korzeń pietruszki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1/2 małego pora</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1/2 żółtej papryczki chilli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 czerwona papryka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 ząbki czosnku</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">kawałek świeżego imbiru</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">łyżka sosu słodkie chilli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1/2 łyżki pasty z tamaryndowca</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 łyżki sosu sojowego </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">olej kokosowy</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Imbir, czosnek i papryczkę chilli kroimy w cienkie plasterki, wrzucamy na rozgrzany olej kokosowy. Za nimi idzie marchewka, pietruszka i papryka pokrojone w zapałkę i por w plastry. Groszek cukrowy dodajemy w całości. Mieszamy wszystko na patelni albo w woku. Dolewamy sos chilli, pastę z tamaryndowca i sos sojowy. Wszystko dusi się we własnym sosie dopóki warzywa trochę nie zmiękną. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Warzywa same w sobie są świetne. Jako danie obiadowe pasują na przykład do makaronu sobe (75g na dwie osoby w zupełności wystarczy). Można dodać na wierzch również krewetki w tempurze. </span><br />
<br /><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid7XrHgNPJVdnMXW68PDiztSNru6ZNLlaHuBLrGutFBDDXTnX7wZOqZuQVwktXhCYVJp2BzvXVAyKrhoQ3vAR-QXfVLdDmiwleEIQw62nuV60mGGK7CbpRPvgogk4DYsRKvLhb_6fBJls1/s1600/azja.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid7XrHgNPJVdnMXW68PDiztSNru6ZNLlaHuBLrGutFBDDXTnX7wZOqZuQVwktXhCYVJp2BzvXVAyKrhoQ3vAR-QXfVLdDmiwleEIQw62nuV60mGGK7CbpRPvgogk4DYsRKvLhb_6fBJls1/s640/azja.tif" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-18311353332831922922017-01-02T13:49:00.001-08:002017-01-02T13:49:20.828-08:00Sałatka izraelska<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Bardzo ją lubię i chętnie jadłabym ją przez okrągły rok. Niestety w zimie warzywa u nas nie smakują słońcem i cały czar tego dania pryska. Wprowadziłam kilka zmian w oryginalnym przepisie, żeby choć trochę lata zatrzymać na talerzu. Zieloną paprykę zastąpiłam czerwoną szpiczastą, która w zimie nie smakuje jak papier i dodałam coś co nierozłącznie kojarzy mi się z bliskim wschodem. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Sekretem sałatki są świeże, pachnące warzywa, dlatego nie powinna dłużej stać w lodówce niż 24 godziny, wtedy traci swój urok. Do jej przygotowania potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 dużych dojrzałych pomidorów, najlepsze są malinówki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 dużego ogórka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 paprykę szpiczastą</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 dużą czerwoną cebulę</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">garść świeżych liści natki pietruszki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">trochę świeżych liści mięty</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">łyżkę pasty sezamowej</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">3 łyżki oliwy z oliwek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sok z jednej cytryny</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Oliwę, pastę sezamową i sok z cytryny mieszamy ze sobą. Pomidory, ogórka, i paprykę pozbawiamy nasion. Kroimy je w drobną kostkę, a cebulę w jeszcze drobniejszą. Umyte listki siekamy. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą i zalewamy wcześniej przygotowanym dresingiem. Na koniec przyprawiam solą i pieprzem. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeJkPzk1WvZVKDpMXy-9DqAcQKg8f9xPrghBimG6y43ofjSb3iCj9K2Bval6k6BEkvLAMkw5DEXdM1MyEUDWZxWaCY9gYe5HFsvheOUemQ6FKmTdGVaSPqd2lIk5k5Wxe1d4m9U5Rta7U4/s1600/sa%25C5%2582atka+izraelska.tif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeJkPzk1WvZVKDpMXy-9DqAcQKg8f9xPrghBimG6y43ofjSb3iCj9K2Bval6k6BEkvLAMkw5DEXdM1MyEUDWZxWaCY9gYe5HFsvheOUemQ6FKmTdGVaSPqd2lIk5k5Wxe1d4m9U5Rta7U4/s640/sa%25C5%2582atka+izraelska.tif" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-80614454731532034522016-12-28T07:42:00.001-08:002016-12-28T07:42:04.900-08:00Domowe czekoladki z marcepanem<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jakiś czas temu natrafiła na przepis na marcepan. Coś co wydawało mi się skomplikowane, okazało się banalnie proste. Wymagało tylko trochę czasu i cierpliwości. W oryginalnym przepisie była woda różana, zastąpiłam ją amaretto i wyszło bombowo. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Do przygotowania marcepanu potrzeba:</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">200 g całych migdałów </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">150g cukru pudru </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2-3 łyżki amaretto</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Migdały należy obrać. W tym celu zagotowałam wodę i wrzuciłam je do wrzątku na trzy minuty. Z odcedzonych i osuszonych migdałów skórka schodzi praktycznie sama. Następnie migdały potraktowałam blenderem, żeby pozbyć się grudek przetarłam je przez sitko z drobnymi oczkami. Ostanie dwie łyżki zostawiłam do posypania. Zmielone na proszek migdały zmieszałam z cukrem pudrem dodając amaretto. Ugniatałam aż powstała gładka masa. Zawinęłam ją w folię spożywczą i schowałam w lodówce, daleko przed pożądliwym wzrokiem męża. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Na drugi dzień roztopiłam w kąpieli wodnej półtorej tabliczki gorzkiej czekolady z dodatkiem masła. Masa musi mieć płynną konsystencję, ale nadal lepką, najlepiej dodawać po cienkim plasterki i mieszać. Zanurzałam w niej marcepan pokrojony w kwadraciki i odkładałam na papier do pieczenia. Jeśli czekolada jest za gęsta można od razu się zorientować i nie trzeba być do tego cukiernikiem. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Niezastygnięte czekoladki obsypałam skórką otartą z pomarańczy albo migdałami, które zostały mi w trakcie przygotowywania marcepanu. Kiedy czekolada była na wpół stężała przełożyłam moje słodkości na świeżą kartkę, żeby to co spłynęło nie deformowało ich kształtu. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnJmEqNesk7U0drAMTmCudR0j8ddJHtAMSbWcf19xeglLILTNdTXqnjJrhW8gQXVBtkVPheAQx4AMoA5M_6fn8HLzpkedJNgHt0MTnCzCg8MJJp09av7Yc2284vlfHG0tGFwdceUa2IqyC/s1600/marcepanki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnJmEqNesk7U0drAMTmCudR0j8ddJHtAMSbWcf19xeglLILTNdTXqnjJrhW8gQXVBtkVPheAQx4AMoA5M_6fn8HLzpkedJNgHt0MTnCzCg8MJJp09av7Yc2284vlfHG0tGFwdceUa2IqyC/s640/marcepanki.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-31094260467230213622016-12-27T08:15:00.000-08:002016-12-27T08:15:25.085-08:00Owsiane ciasteczka z cynamonem<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">W tym roku robiłam pudełeczka z ciasteczkami dla przyjaciół. Było w nich pięć rodzaj wypieków. Próżno było szukać zdobionych pierniczków, przy moich chłopakach za szczytowe osiągnięcie uważam posmarowanie lukrem serduszek, które robiłam w trzech podejściach. Najsmaczniejsze były ciastka owsiane z cynamonem. Są one banalnie proste, łatwe w przygotowaniu i niewiarygodnie pyszne. Tak bardzo mi smakowały, że musiałam sama siebie bić po łapkach, żeby nie zniknęły przed zapakowaniem, a ja nie jestem ciastkożecą. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Do ich przygotowania potrzeba:</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">250 g masła</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">250 g cukru trzcinowego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">odrobina soli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">4 jajka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">600 g mąki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">szklanka płatków owsianych</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 płaska łyżeczka cynamonu</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Mąkę zmieszałam z proszkiem do pieczenia, płatkami owsianymi i cynamonem. W drugiej misce utarłam masło z cukrem i solą na jednolitą masę. Do masła wbijałam kolejno jajka i dodawałam mąki, wyrabiając ciasto odpowiednimi końcówkami miksera. Gotowe ciasto jest lepkie. Warto oprószyć dłonie mąką przed formowaniem kuleczek. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9p6ialeCX0uixJy_FV3Wa9noO6z8cgJE1C5QOX60knGjXlisHeYLWCCQ57oc0M1gW5wCxqPAN_rKlt-KPovL-KzASz0b3od-48xlMBvWpailTg8B0Ro_HTK9VKg2KMLHEXMeFbPS2Ut09/s1600/kuleczki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9p6ialeCX0uixJy_FV3Wa9noO6z8cgJE1C5QOX60knGjXlisHeYLWCCQ57oc0M1gW5wCxqPAN_rKlt-KPovL-KzASz0b3od-48xlMBvWpailTg8B0Ro_HTK9VKg2KMLHEXMeFbPS2Ut09/s640/kuleczki.jpg" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Kulki rozgniatałam w dłoniach i układałam na blaszce przykrytej papierem do pieczenia. Piekarnik miałam rozgrzany na 200 stopni Celsjusza. Ciastka wyciągałam jak były rumiane. Ich wygląd jest nie pozorny, ale w smaku są niesamowite. Z porcji przygotowanego ciastka wyszło mi ok. sześćdziesięciu ciasteczek. Jeśli ktoś nie przepada za cynamonem, można zamiast niego dodać posiekaną gorzką czekoladę. Ten wariant spodobał się moim chłopakom najbardziej. </span><br /><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX9FMh47bx0qLmw2BA-nsVFxQ4Tk222YwJi8VpFfGL1nZAmvD1lyBXVQ0hL5ew0GFVqzeG3q7lzxlgy87VTuNrcgGmdJEk6rxEP1vhhK5VL_Gqx8kxu875k0ObHMFdRy_5_VOsuc_t0B_E/s1600/ciastkazcynamonem.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjX9FMh47bx0qLmw2BA-nsVFxQ4Tk222YwJi8VpFfGL1nZAmvD1lyBXVQ0hL5ew0GFVqzeG3q7lzxlgy87VTuNrcgGmdJEk6rxEP1vhhK5VL_Gqx8kxu875k0ObHMFdRy_5_VOsuc_t0B_E/s640/ciastkazcynamonem.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">A tak wyglądały moje małe upominki :D</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL9iqx9N_EwY4xvQZB3zcq_z0Q7yqMbCau_F9jEQGq8HGHWQqAWBJTamXbaFgjZIXIiy0YOVF2evxTnZnzed59zBxM3crm35mG9Z90Di4ZbI1FreAIGY4hPCduQ3iKXg3Zy9VxNrXN0JBN/s1600/pude%25C5%2582aeczka.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgL9iqx9N_EwY4xvQZB3zcq_z0Q7yqMbCau_F9jEQGq8HGHWQqAWBJTamXbaFgjZIXIiy0YOVF2evxTnZnzed59zBxM3crm35mG9Z90Di4ZbI1FreAIGY4hPCduQ3iKXg3Zy9VxNrXN0JBN/s640/pude%25C5%2582aeczka.JPG" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-63716412825095476442016-12-16T14:32:00.000-08:002016-12-16T14:32:50.344-08:00Stemplowane ciasteczka <span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Od lat co roku piekę pierniczki na Boże Narodzenie. Potem jest cała zabawa z dekorowaniem. Część pierniczków podaruję, a cześć zostawię w domu. Problem w tym, że te które zostaną w domu, to już definitywnie zostaję. Nikt nie ma ochoty ich jeść i koniec końców czeka je smutny los. W tym roku nie chcę skazywać moich pierniczków na tragiczny koniec. Dlatego ich nie piekę. Postanowiłam upiec różne ciastka i wszystkie bez przyprawy piernikowej. Do tej pory upiekłam trzy rodzaje. Dzisiaj będzie o dwóch pierwszych. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Do tej pory ilekroć próbowałam stępować ciasteczka, coś zawsze szło nie tak.Wzory się rozmywały. Tym razem jednak się udało. Teściowa, które jest mistrzynią w pieczeniu ciasteczek, podsunęła mi przepis z miesięcznika Kuchnia. Spróbowałam i się udało, ale jednak nie do końca. Wzorki wychodziły na cieńszym cieście niż sugerował przepis i ze stempli, które miały rysunek konturowy. Dlatego na zdjęciu jest cała masa uśmiechniętych reniferków, a zabrakło bałwanków. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Idąc za ciosem postanowiłam zmodyfikować nieco przepis i spróbować jeszcze raz. W moim przepisie ciastka są kakaowe. Do przygotowania około 100 ciasteczek potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">500 g mąki pszennej</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 szklanka cukru pudru</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">szczypta soli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 duże jaja</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">250 g masła</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 kopiaste łyżki gorzkiego kakao</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Sypkie składniki przesiałam, wbiłam do nich jajka i dodałam pokrojone miękkie masło. Zmiksowałam, a następnie wyrabiałam ręcznie do momentu kiedy ciasto było spójne. Podzieliłam je na cztery części. Ciasto rozwałkowywałam na mniej niż 5 mm, wykrawałam kółka, a następnie je stemplowałam, dosyć mocno przyciskając.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Da7BBMMMKPuBl5guVeEKp5KnSL2zzW3e6mqDfqwAzyCN9Cu8ngB6-j4wK3z7x09akU4bvim0WgcskOcWVSTo2MNxibIVO9myvcFEdOjy2SGbjP5_f6vmOEnx0r6BbZgJLuXua3dH8diI/s1600/stempelek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_Da7BBMMMKPuBl5guVeEKp5KnSL2zzW3e6mqDfqwAzyCN9Cu8ngB6-j4wK3z7x09akU4bvim0WgcskOcWVSTo2MNxibIVO9myvcFEdOjy2SGbjP5_f6vmOEnx0r6BbZgJLuXua3dH8diI/s640/stempelek.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Ciasteczka układałam na blaszce przykrytej papierem do pieczenia i piekłam w 180 stopniach Celsjusza z termo obiegiem około 7 min. Efekt widać na zdjęciu.</span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTL1VJ6bYgFVUKxF0-jTyINpfuRRNHdz1AAfS5ImGXHkeJwbFRkBydlWbrfZGzQVCjDjXqEeYQyBkVKYGdOf3GZVWQNGEbKfrjzjif3YCBVQBKW9Ef0hC8idXhnbHslq1IMF2sSNEHOoRP/s1600/stempelek+1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTL1VJ6bYgFVUKxF0-jTyINpfuRRNHdz1AAfS5ImGXHkeJwbFRkBydlWbrfZGzQVCjDjXqEeYQyBkVKYGdOf3GZVWQNGEbKfrjzjif3YCBVQBKW9Ef0hC8idXhnbHslq1IMF2sSNEHOoRP/s640/stempelek+1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-6507147201095836672016-10-30T14:02:00.002-07:002016-10-30T14:02:21.528-07:00Papryczkowe mumie na Helloween<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Zdecydowanie brakuje mi czasu na cokolwiek, a najbardziej brakuje mi dyscypliny, którą sobie sama wprowadzałam i bezwzględnie jej przestrzegałam. Post o papryczkach przygotowałam w wakacje, przy okazji przyjęcia o tematyce magiczno strasznej i obiecałam sobie, że opublikuję go tydzień przed Helloween, oczywiście nic z tego. Cały dzień spędziłam dzisiaj w kuchni i dopiero usiadłam na chwilę. Dlatego przy okazji przedstawiam, przepis nieco czasochłonny, ale efektowny: papryczkowe mumie. Do ich przygotowania potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 kostkę fety</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">150g papryczek Padrón chilli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2 ząbki czosnku</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">ciasto francuskie</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">pół szklanki jogurtu greckiego </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">kilka czarnych oliwek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">czarny pieprz</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> Fetę zmieszałam z jogurtem i czosnkiem, doprawiłam solą i pieprzem. Jogurt jest ważny chodzi o to, żeby feta był rzadsza i łatwo faszerowało się nią niczego nieświadome papryczki. Papryczki umyłam, pokroiłam na połówki, dbając aby każda cząstka miała ogonek i oczyściłam z nasion. Pozawijałam w paski ciasta francuskiego i powtykałam oczy z kawałków czarnych oliwek. Piekłam w 180 stopniach Celsjusza do chwili gdy ciasto było złote. W wakacje zniknęły ekspresem, dzisiaj natomiast postanowiłam z nich z rezygnować. Były w zeszłym roku, nie wypada powielać menu. Trzeba gości czymś nowym zaskoczyć. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoDNr_kMuZJmpcBWM87XJEHaTJiFfSfu7WJlzgctKrwGzmQeYQsAe4NpzKMU2EmraTxvhKYQE9Umd4lhZeUwl94BWqff5d_eN4Npp6FqDe2ysOLE-1koAaoq7rvAUwUNGqknfT-v_xdtpM/s1600/mumie.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoDNr_kMuZJmpcBWM87XJEHaTJiFfSfu7WJlzgctKrwGzmQeYQsAe4NpzKMU2EmraTxvhKYQE9Umd4lhZeUwl94BWqff5d_eN4Npp6FqDe2ysOLE-1koAaoq7rvAUwUNGqknfT-v_xdtpM/s640/mumie.JPG" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-52844761321853963482016-10-17T11:44:00.000-07:002016-10-17T11:44:37.301-07:00Ciasto drożdżowe ze śliwkami i kruszonką<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Ostatnio zaskakująco często odwiedzają nas moi rodzice. Przywożą ze sobą najróżniejsze rzeczy. Nie są to słoiki, bo dokarmiać nas nie muszą, w końcu jestem gotująca. Jak poszłam na studia to potrafiłam zrobić mizerię, ugotować makaron, zabełtać sos z torebki i posadzić jajka. Od tamtej pory moje umiejętności zdecydowanie wzrosły. Dlatego dostaję często warzywa i owoce. A to dwie wielkie dynie przywiozą, a to wielokilogramowego kabaczka, albo jak ostatnio piękne pigwy, na które nie mam jeszcze pomysłu. W związku z ich przyjazdem chciałam zrobić coś do kawy. Wybraliśmy się jednak niespodziewanie na szybkie zakupy do szwedzkiego supermarketu meblowego. Przeszło mi przez myśl, żeby zaopatrzyć się tam w torcik migdałowy. Pomyślałam jednak, że do powrotu do domu zostanie z niego zupa i łatwiej będzie kupić śliwki węgierki i upiec ciasto drożdżowe. Przecież wszystko miałam, zostało tylko brać się za pieczenie, a potrzebowałam:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1/2 kg śliwek</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1/2 kg mąki pszennej</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 opakowanie suchych drożdży</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 łyżka miękkiego masła</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">70 g cukru</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">2/3 szklanki mleka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">szczypta soli</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wszystkie składniki zmieszałam ze sobą, oczywiście oprócz śliwek, które porządnie umyłam rozkroiłam na pół i usunęłam z nich pestki. Wyrobione ciasto odstawiłam na kaloryfer w misce przykrytej czystą ścierką.W międzyczasie zrobiłam kruszonkę. Lubię mieszać dłońmi masło z tymi sypkimi składnikami, tak powoli całość zmienia strukturę i jest przyjemna w dotyku. Do przygotowania kruszonki potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">100 g masła</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">100 g mąki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">100 g cukru</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wyrośnięte ciasto wyłożyłam równomiernie na blachę uprzednio wysmarowaną masłem i obsypaną mąką. Powciskałam w nie śliwki i obsypałam kruszonką. Pozwoliłam mu jeszcze przez 10 minut rosnąć, a następnie wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza. Wyjęłam gdy kruszonka zrobiła się złota. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOVw3OlADogoKurnMkUMDHyME4F1hxw4dPPUiaw2HgKt5-GL3639YZnQv1EpRSvIIU1P1BvX5y7P9fpz9D6g1vEmgm2vA3Lb6MxqIO7ti3lpdaqJMXCvGGQyyYUviq8Z0zIS_G6FQ1EDvF/s1600/ciasto+ze+%25C5%259Bliwkami.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOVw3OlADogoKurnMkUMDHyME4F1hxw4dPPUiaw2HgKt5-GL3639YZnQv1EpRSvIIU1P1BvX5y7P9fpz9D6g1vEmgm2vA3Lb6MxqIO7ti3lpdaqJMXCvGGQyyYUviq8Z0zIS_G6FQ1EDvF/s640/ciasto+ze+%25C5%259Bliwkami.JPG" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-9562551416957998462016-10-11T08:10:00.001-07:002016-10-11T08:10:58.235-07:00Tarta z gruszką i gorgonzolą na kruchym cieście<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Komponując menu na ostatnie przyjecie odgrzebałam książkę z przepisami na quiche. Ma ona nietypowy format i kształt, z tego powodu jest zagrzebana gdzieś pod innymi i nigdy z nią nie eksperymentowałam. Uznałam, że warto spróbować. Wybrałam dwa przepisy, zrobiłam listę zakupów i upewniłam się dwa razy na jakim cieście mają być. Odpowiedź brzmiała - kruchym. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Dzień przed imprezą przygotowałam dwie kulki ciasta, zawinęłam w folie spożywczą i ukryłam w lodówce. Na cztery godziny przed przyjściem gości otworzyłam książkę i okazało się, że piecze się je do góry nogami, znaczy farszem do dołu. Spanikowałam. Zaczęłam sobie wyrzucać, że wcześniej nie doczytałam, i że odstawiam fuszerkę. Byłam pewna, że zaliczę wpadkę i jeszcze zasmrodzę mieszkanie spalenizną, znając moje zezowate szczęście. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Musiałam jednak znaleźć jakieś wyjście sytuacji. Coś trzeba było upiec. Rzuciłam spojrzenie na kuchnie, pogrzebałam w szafkach i dałam nura do lodówki. Znikąd pojawił się pomysł. Tarta na kruchym cieście z gruszką, gorgonzolą i orzechami włoskimi. Ciasto kruche miałam gotowe. Do jego przygotowania, a upiekłam naprawdę duża blachę tarty, potrzeba:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">450 g mąki pszennej</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">1 łyżeczkę soli</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">250g masła</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">4 łyżki zimnej wody</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">odrobina soku z cytryny</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Mąkę, sól i pokrojone chłodne masło potraktowałam początkowo mikserem, dodałam trochę soku z cytryny i wodę. Zagniotłam ręcznie, kiedy było idealnie gładkie zawinęłam w folię spożywczą i schowałam na całą noc do lodówki. Po wyjęciu rozwałkowałam ciasto na obsypanej mąką stolnicy. Wałek tez solidnie oprószyłam, żeby ciasto się nie lepiło. Blachę wysmarowałam masłem i obsypałam mąką, Wyłożyłam na nią ciasto pilnując żeby brzegi były wyżej. Ciasto trzeba podpiec w 180 stopniach Celsjusza przez około 5 minut. Najlepiej jest to zrobić przyciskając środek specjalnym ciężarkiem albo wyłożyć górę folią aluminiową i wysypać na nią suchą fasolę. Bez tego jednak tarta też się uda. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Po wyjęciu jej z piekarnika przyszedł czas na farsz.</span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">4 jajka</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">6 łyżek śmietanki 30%</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">4 gruszki</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">orzechy włoskie</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">gorgonzola</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Na nieco przestudzonym cieście ułożyłam cieniutkie plasterki gruszki bez gniazd nasiennych, pokruszoną gorgonzolę i obsypałam posiekanymi orzechami włoskimi. Na koniec zalałam wszystko czterema jajkami rozbełtanymi z sześcioma łyżkami śmietany trzydziestki. Wstawiłam do piekarnika o tej samej temperaturze co poprzednio i piekłam aż tarta był rumiana. </span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Awaryjna tarta okazał się hitem, w mgnieniu oka zniknęła, nic nie zostało na śniadanie ku rozpaczy mojego męża. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho22jUhwhzqywycFCwOtSG87D6FPXC0EsRCsrg-BgCXvKXPd3YQtHjkt2NqD9Em2AxqjT5ywEU4Lymn9ckdxzbD_QnV3aeIzzv7S6fbpu517NwFpdXIcb8hFdx763CIjPm7KJ0RqfWV9DC/s1600/tarta.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho22jUhwhzqywycFCwOtSG87D6FPXC0EsRCsrg-BgCXvKXPd3YQtHjkt2NqD9Em2AxqjT5ywEU4Lymn9ckdxzbD_QnV3aeIzzv7S6fbpu517NwFpdXIcb8hFdx763CIjPm7KJ0RqfWV9DC/s640/tarta.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-30551376695104853162016-10-06T12:09:00.000-07:002016-10-06T12:09:16.726-07:00Labneh, odciśnienty jogurt<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">
</span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Wiosną tego roku
dostaliśmy od przyjaciół z okazji rocznicy ślubu książkę o
jedzeniu, ale jakim jedzeniu.</span><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"> O jedzeniu w Jerozolimie. Oswajałam się z nią dość długo. Kilka tygodni temu zamiast na półce zaczęła mieszkać na stole, razem z kilkoma innymi książkami pełnymi przepysznych receptur. Przygotowywaliśmy się do przyjęcia, a doskwierał nam kompletny brak pomysłów. Wertowaliśmy wszystko, także <i>Jerozolimę </i>autorstwa Yotam Ottolenghi i Sami Tamimi. Bardzo podoba mi się sposób w jaki została poprowadzona narracja. Jest to książka, którą się czyta, a nie tylko bierze z niej przepisy. Poza wszelką dyskusją pozostaje również sposób wydania. Od początku do końca przemyślany w najdrobniejszych szczegółach, czcionka, światło na stronie, elementy ozdobne, wszystko do siebie pasuje. I jeszcze te cudowne fotografie. <i>Jerozolima </i>absolutnie mnie zachwyciła, a mojego męża jeszcze bardziej. Kiedy ją przeglądał prawie przy każdym przepisie mówił "musisz mi to ugotować". Nie oponowałam.</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Jednym z ciekawszych doświadczeń kulinarnych było dla mnie przygotowanie Labneh. W książce mówią o nim jogurt odciśnięty z wody, dla mnie to twarożek. Prócz jadalnych składników do "wyprodukowania" go potrzeba głębokiej miski, czegoś poziomego, ściereczki muślinowej i kawałka sznurka. Ściereczki muślinowej nie miałam, ale jako świeżo upieczona mama dysponuję całą furą świeżych, wyprasowanych pieluch tetrowych. Głęboką miskę znalazłam, sznurek czekał w kuchennej szufladzie ze szpargałami, a czymś poziomym została mianowana drewniana </span><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">szpatułka</span> do mieszani w garnku. Z produktów spożywczych potrzebowałam:</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">400g jogurtu greckiego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">400g jogurtu koziego</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">sól morską</span><br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Wszystkie składniki należy połączyć ze sobą (sól w ilości jaka nam odpowiada, ja sypie zawsze za mało, bo wszystko jest dla mnie zawsze za słone). Głęboką miskę wykładamy muślinową ściereczką albo jak w moim przypadku pieluchą tetrową, wylewamy na nią jogurty, związujemy sznurkiem i umieszczamy nad miską na czymś poziomym, żeby swobodnie obkopywało w lodówce przez 24 godziny. W między czasie należy sprawdzić, czy nie nazbierało się zbyt wiele płynu i go wylać. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Moje jogurty były na tyle rzadkie, że po jakiś pięciu minutach miałam pół miski zapełnione. Odlałam jej zawartość do słoika. Słony jogurt świetnie smakuje z falafelami. Tobołek zawiązałam na szpatułce i wstawiłam całość do lodówki przekonana, że na drugi dzień pielucha będzie pusta, a tu niespodzianka. Efekt końcowy miał wyraźny smak koziego mleka i bardzo posmakował wszystkim, łącznie z niejadkiem. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsgFgB4mvpAc8A2LP1SJarBVHNV8Zinz59CJDIjmb-ohG5ym7tyVUibLNUdfiUZuaNbMuYfjLCFJyQ4_ip9rrRpefTp_EqtpDpVVudm0y43FwgKc9gXjxnQ03yOfJ84VM5lsoy-4-QpuqW/s1600/labnech+21.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsgFgB4mvpAc8A2LP1SJarBVHNV8Zinz59CJDIjmb-ohG5ym7tyVUibLNUdfiUZuaNbMuYfjLCFJyQ4_ip9rrRpefTp_EqtpDpVVudm0y43FwgKc9gXjxnQ03yOfJ84VM5lsoy-4-QpuqW/s640/labnech+21.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5427490260466590259.post-64163090343710102422016-09-30T12:45:00.002-07:002016-10-06T08:24:04.006-07:00Szarlotka bez miksera<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Z reguły w moje urodziny wydarza się coś. Najczęściej jakaś katastrofa. Czasem taka malutka, a czasem jak gruchnie to przez tydzień nie ma ochoty wychodzić z domu. W tym roku obudziłam się w dobrym humorze, słoneczko świeciło i wszystko wskazywało na to że dzień będzie udany. Pomyślałam, że ktoś może wpaść z wizytą i powinnam upiec jakieś ciasto. Tak na wszelki wypadek. Przypomniała sobie o starym przepisie, który dostałam jeszcze na studiach od mamy. Prostszej szarlotki nie ma. Wystarczy (proporcje na tortownicę):</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">1 szklanka mąki pszennej</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">1 szklanka kaszy mannej</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">1 szklanka cukru</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">1/2 torebki cukru wanilinowego</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">100 g masła</span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">mus z jabłek albo po prostu starte jabłka</span><br />
<br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Wszystkie sypkie składniki mieszamy ze sobą. Blaszkę wykładamy papierem i wysypujemy na nią połowę proszku. Warto ścianki podsypać tak, żeby mus jabłkowy nie stykał z papierem. Wykładamy mus, a na niego wysypujemy resztę proszku. Kroimy masło w plastry i układamy na "sypkim" cieście. Pieczemy w temperaturze 180 stopni Celsjusza przez ok. 30 minut. Ciasto powinno wystygnąć, zanim je pokroimy. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Dzień moich urodzin był całkiem udany. Szarlotka zniknęła do wieczora całkowicie. Jednak zgodnie z tradycją coś musiało się wydarzyć. Kiedy skończyłam piec ciasto. Miałam chwilę dla siebie. Postanowiłam poczytać książkę, która kilka dni temu przyszła pocztą. Bardzo się na nią cieszyła. Książka jednak zniknęła z półki. Chwyciłam za telefon. Moje podejrzenia był trafione. Mąż ją zabrał wychodząc z domu. Pomyślał, że sobie poczyta. To jednak nie było najgorsze. Po powrocie do domu przyznał się, że jak czytał to na stronę jedenastą defekował mu ptak jakimiś jagodami... No, ale przynajmniej szarlotka się udała. </span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEi5KxGNeKoNbI2LrGA9WtmrLzKa9UkVtiRlCMDoYHYiwYGvoW9av2flG9EDqO0_C2mcd5P63JZnQbDLTcK-btzRMmGs3eVeVLpCJMgPPVUI7H5K6jXZZDZ8B7Z_XrOCdmZPvVBp18XQDc/s1600/szarlotka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEi5KxGNeKoNbI2LrGA9WtmrLzKa9UkVtiRlCMDoYHYiwYGvoW9av2flG9EDqO0_C2mcd5P63JZnQbDLTcK-btzRMmGs3eVeVLpCJMgPPVUI7H5K6jXZZDZ8B7Z_XrOCdmZPvVBp18XQDc/s640/szarlotka.jpg" width="640" /></a></div>
<br />Nataliahttp://www.blogger.com/profile/17450839333911126304noreply@blogger.com1