Translate

środa, 27 maja 2015

Kasza gryczana z botwinką

Jak mąż wyjeżdża na kontrakt, to jadłospis zmienia się całkowicie. Teoria, że kobieta tyje jak mieszka z facetem jest stuprocentową prawdą. Doświadczalnie sprawdziłam na sobie. Udało mi się zrzucić 2 kg i waga sama spada, chociaż się nie głodzę, a nawet podjadam słodycze. Specjalizuję się teraz w daniach, które wygodnie jest zabrać do pracy i są najczęściej jednogarnkowe. Do takich kombinacji świetnie nadaje się kasza. Nie ważne jaka, ważne, że kasza.

Ostatnio przygotowałam sobie danie sezonowe na bazie kaszy gryczanej. Z reguły używałam jej jako dodatku do dań z mięsem, a tym razem było wegetariańsko.
Do przygotowania potrzebowałam:

100 g kaszy gryczanej
pęczek botwinki
200 g pieczarek
1 cebulę szalotkę
2 ząbki czosnku
2 łyżki śmietany 12%
sól
masło 
olej
ocet

Botwinkę drobno posiekałam (bez bulw) i obgotowałam jak na chłodnik, w litrze wody z dodatkiem octu. Na gorącym maśle z  olejem podsmażyłam drobno posiekaną cebulę i czosnek. Jak się zarumieniły wrzuciłam na patelnie pokrojone w kostkę grzyby. Kiedy te z kolei puściły wodę dodałam miękką botwinkę i podlałam wszystko szklanką wody. Kidy uznałam że smaki wystarczająco się zmieszały, wsypałam kaszę gryczaną i dodałam dwie łyżki śmietany. Tym sposobem miałam obiad na dwa dni.


sobota, 23 maja 2015

Klasyczna polska margarita, czyli pizza dla niejadka. Post kompleksowy

Moje dziecko zaczyna się rozkręcać. Powoli próbuje nowych rzeczy. Może nowych to trochę za duże słowo. Jak był mały to jadł wszystko. Sytuacja zaczęła się zmieniać jak skończył trzy lata, wtedy powoli w odstawkę odchodziły kolejne dania. Zaczęło się od sosów, a na mięsie skończyło. Co dziwne sos czosnkowy zawsze mu smakował i to nawet kiedy tego czosnku było naprawdę dużo. Ostatni stwierdził, że chętnie zje pizze, ale taką bez niczego. Oczywiście muszę przygotować jeszcze wyżej wymieniony sos. Chociaż nie miałam ochoty, bez słowa zabrałam się za przygotowania. 
Zaczęłam od sosów. 

Do przygotowania sosu pomidorowego potrzebowałam:
1 puszkę pomidorów
garść świeżych ziół (oregano i bazylia)
kawałek cebuli
sól
czarny pieprz 
łyżkę oliwy z oliwek
odrobinę cukru

Pomidory odcedziłam i zmiksowałam z resztą składników. Cukier jest potrzebny przy sosach pomidorowych bezwzględnie, bo przełamuje ich kwaskowy smak.

Do przygotowania sosu czosnkowego użyłam
1 małego jogurtu naturalnego
2 łyżek majonezu
2 ząbków czosnku
2 łyżek posiekanego koperku
sól
czarny pieprz

Przeciśnięty czosnek zmieszałam z pozostałymi składnikami i sos był gotowy. Oba pojemnik wstawiłam do lodówki i zabrałam się za przygotowywanie ciasta. 

 
Najważniejszym składnikiem ciasta jest cierpliwość. Trzeba mu poświęcić czas. Dokładnie wyrobić, pozwolić wyrosnąć, jeszcze raz wyrobić i znowu pozwolić zwiększyć swoją objętość.

Do przygotowania ciast potrzeba:
1/2 kg mąki typ 750 (mąka chlebowa)
1 opakowanie suchych drożdży
1 szklanka ciepłej woda
oliwa z oliwek
sól

Mąkę mieszam z drożdżami, dodaję szczyptę soli, wlewam wodę i wyrabiam ciasto. Kiedy ma zwartą konsystencje, wyciągam je z miski i dalej gniotę na desce, podsypując mąką. Trwa to tak długa, aż będzie gładkie i puszyste. Odstawiam je wtedy do wyrośnięcia. Kiedy zwiększy swoją objętość dwukrotnie. Wyrabiam je jeszcze raz i porcjuję. Najczęściej wychodzi pięć kawałków, które formuje w kulki. Pozwalam obsypanym mąką, pod przykryciem powoli się powiększać. Na zdjęci widać jak powinno wyglądać dobrze wyrośnięte ciasto



 Kidy kulki się powiększają, mam  czas na przygotowanie wszystkiego co wyląduje na pizzy. Tego dnia nie miałam nic do roboty. Niejadek chciał pizzę bez niczego. Czyli ser i sos. Ser miałam starty (mozzarella do zapiekania), a sos w lodówce. Margarita którą z reguły robię składa się z mozzarelli kulki i liści świeżej bazylii. Nie miałam ochoty podejmować ryzyka i zrobiłam "polską margaritę".  Pizze piekę na kamieniu w domowym piekarniku. Ciasto rozwałkowałam, posmarowałam sosem pomidorowym, posypałam serem i wrzuciłam do pieca na kilka minut. Udało się! Zjadł pół! Byłam w ciężkim szoku. W trakcie posiłku zdradził mi tajemnicę sosu czosnkowego. Mama sos czosnkowy jest po to, żebym nie czuł smaku tego co jest na pizzy. 

 

sobota, 16 maja 2015

Kasza jaglana z cukinią i pieczarkami

Z całym uporem wykopałam pokłady silnej woli zakopane gdzieś głęboko i zaczęłam się racjonalnie odżywiać.  Z domu do pracy nie mam za blisko i godziny spędzone w mieście sprzyjają jedzeniu w okolicznych kantynach i knajpkach. Obiecałam sobie, że kończę z tym i dzielnie robię sobie sama kanapki i przygotowuję obiady tak, żebym mogła je podgrzać w pracy. Staram się przygotowywać stałe posiłki. Każda nawet najgęstsza zupa stwarza ryzyko wylania. A zawartość torebki utytłana w lepkiej mazi nie jest czymś co poprawia nastrój w poniedziałkowy poranek.

Najczęściej nie muszę nawet specjalnie robić zakupów, żeby zmontować obiad. Ostatnio po przebobrowaniu lodówki i szafek, udało mi się przygotować całkiem nieźle wyglądające, aromatyczne i na prawdę smaczne danie z kaszą jaglaną w roli głównej.

Do przygotowania obiadu użyłam:

100g kaszy jaglanej
200g pieczarek
1 małą cukinię
sól
czarny pieprz
sok z limonki
czosnek niedźwiedzi
masło
olej orzechowy

Pieczarki posypane solą podsmażyłam  na maśle z dodatkiem oleju z orzechów włoskich. Lubię kiedy grzyby mają taką aromatyczną nutę. Kidy były prawie gotowe dorzuciłam cukinię pokrojoną w plastry i skropiłam sokiem z limonki. Chciałam, żeby zmiękła ale zachowała świeży kolor. Trzymałam przez chwilę na patelni. Kiedy było już gotowe przyprawiłam czosnkiem niedźwiedzim i czarnym pieprzem. Kasza jaglana w międzyczasie się ugotowała, więc wszystko wymieszałam. Obiad na dwa dni jak nic. 


zBLOGowani.pl

wtorek, 12 maja 2015

Domowa lemoniada

Pogoda powoli zmienia się z wiosennej w letnią. Jak tylko wiatr słabnie staram się podawać posiłki na balkonie. Tęsknie za upalnymi dniami i dotykiem gorących promieni słońca na skórze. Niestety zmienność aury nie wpływa korzystnie na zdrowie. Wszyscy w domu fląchamy i cherlamy. Jak nie katar to kaszel i tak w kółko. Żeby  wzmocnić trochę nasze nadpsute zdrowie z reguły staram się podawać wszystkim witaminę C. Jednak z powodu tęsknoty za latem i usilnym próbą zmniejszenia sztuczności we wszystkim co zjadamy, postanowiłam zrobić lemoniadę.

W domowej lemoniadzie najważniejsze jest to, że dokładnie znam jej skład. Poza tym w przygotowaniu pomaga mi niejadek. Pierwsza faza zabawy to wyciskanie cytryn na starej elektrycznej maszynce, którą moi rodzice dostali z RFN jak ja byłam jeszcze małym bąblem. Druga to próbowanie, czy napój jest wystarczająco kwaskowy.

Do przygotowania domowej lemoniady potrzeba:
3 duże cytryny
800 ml wody
4 łyżki cukru trzcinowego

Cytryny dokładnie myję, kroje na pół, a mój pomocnik je wyciska. Przez drobne sitko przelewam sok z owoców  do dzbanka, dolewam wodę. Najczęściej wystudzoną przegotowaną, a nie mineralną. Wsypuję cukier (tu następuje degustacja po każdej łyżce) i dokładnie mieszam. Na koniec przelewam do butelki i gotowe.



lemon