Obiecana druga odsłona kaszy jęczmiennej, tym razem wersja obiadowa. Przepis jest mój, nigdzie nie podejrzany, a specjalnie wymyślony dla męża, który po ciężkiej pracy w terenie chciał ciepły obiad i może jakąś rybę. Doszłam do wniosku, że zapiekanka z kaszy z jajkiem na wierzchu będzie dokładnie tym czego facet potrzebuje. Do jej przygotowanie potrzebowałam:
4 szklanki ugotowanej kaszy jęczmiennej (średniej)
200g pasty z suszonych pomidorów
3 ząbki czosnku
2 łyżki kaparów
3 filety z mintaja
3 jajka
masło
bułka tarta
szczypiorek
Wcześniej ugotowaną kaszę zmieszałam z pastą z pomidorów, ząbkami czosnku pokrojonymi w plasterki i kaparami. Pastę z pomidorów można spokojnie kupić, nie trzeba jej przygotowywać samemu. Ważne, żeby była tłusta. Filety z mintaja wrzuciłam do wrzątku na niecałą minutę (wybrałam tą rybę, bo ma najmniej intensywny zapach, a mnie teraz wszystko drażni i kojarzy się ze zgagą, taki efekt uboczny rosnącego brzuszka). Chciałam, żeby ryba nie była surowa, ale trzeba uważać, żeby jej nie przegotować, bo zacznie się rozpadać. Naczynie ceramiczne wysmarowałam masłem i oprószyłam bułką tartą.
Połowę kaszy wyłożyłam do foremki. Ułożyłam na niej rybę i przykryłam kolejną warstwą kaszy, w której zrobiłam trzy zagłębienia na jajka. Tak przygotowane danie wstawiłam do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza z termoobiegiem. Po 15 minutach wyjęłam, wbiłam jajka w przygotowane dołeczki i piekłam przez kolejne 5 minut. Zakończyłam pieczenie kiedy jajka były ładnie ścięte. Na koniec posypałam posiekanym drobnym szczypiorkiem. Późnym popołudniem pojawi się kolejny przepis z kaszą. Tym razem lekka kolacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz