Wyskoczyłam na ekspresowe zakupy do biedronki, które okazały się długie jak kolejka na trzydzieści osób. Część składników miałam w zamrażalniku. W lecie dostałam zieloną fasolkę szparagową w nadmiarze i kukurydzy gotowanej też mi kiedyś trochę został. Wymarzłam się jak diabli na dziesięciominutowym spacerze. Wpadłam więc do kuchni i zabrałam się od razu za gotowanie. Do przygotowania mojej zupy potrzebowałam:
500g mięsa mielonego
1 dużą cebulę
3 puszki pomidorów
kawałek papryki
1 garść kukurydzy
2 garści zielonej fasolki szparagowej
1 puszkę czerwonej fasoli
2 papryczki chili
1/2 awokado
sok z limonki
olej
sól
czarny pieprz
słodka papryka w proszku
ostra papryka w proszku
nachos serowe
Zaczęłam od wysmażenia mięsa na małej ilości oleju. W międzyczasie zmiksowałam dokładnie zawartość trzech puszek pomidorów w dużym garnku. Czerwoną fasolę wypłukałam pod bieżącą wodą i wrzuciłam do garnka, tak samo jak kukurydzę, fasolę szparagową, całe papryczki chilli i paprykę pokrojoną w kostkę. Temperatura w garnku powoli zaczęła się podnosić, a ja dodałam zarumienione mięso. Na tej samej patelni przeszkliłam cebulę pokrojoną w drobną kostkę i połączyłam z resztą. Pół obranego awokado starłam na drobnych oczkach prosto do bulgoczącej zupy. Kiedy fasolka szparagowa zmiękłą, użyłam soku z limonki i przypraw. Gorącą zupę podawałam z pokruszonymi serowymi nachos. Na dworze było minus dwanaście stopni, nie pamiętam kiedy ostre jedzenie cieszyło mnie tak bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz