Translate

niedziela, 12 stycznia 2014

Słodkie śniadanie w amerykańskim stylu

Gdyby nie urlop i butelka syropu klonowego, który dostałam od matki, nie zrobiłabym pancakes. Cały czas zastanawiam się czy są to placki, czy naleśniki i nie jestem w stanie do końca odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie miałam pomysłu co zrobić z syropem i tak wyszło. Szczytem mojej porannej aktywności jest zrobienie kanapek, dopiero po drugiej kawie się budzę. Nie musi być z kofeiną. Może być zbożowe placebo, byle byłoby ciepłe i z mlekiem. Zmusiłam się do podniesienia głowy z poduszki, zawlekłam się do kuchni, wypiłam pierwszy kubek i zorientowałam się, że w lodówce nie mam maślanki. 

Wieczorem, dnia poprzedniego zrobiłam małe recherche i na bazie kilku propozycji przygotowałam sobie przepis. Sytuacja beznadziejna, na dworze zimno, a ja nawet jeszcze nie zdążyłam dowlec się w stronę prysznica, a tu do sklepu trzeba iść. Byłam bliska kapitulacji. Na szczęście wystarczyło mi samozaparcia, ubrałam coś na grzbiet i udałam się w długą, dwuminutową wyprawę po maślankę. Udało się! Chłodne powietrze trochę mnie obudziło i drugą kawę wypiłam dopiero po zmiksowaniu ciasta. Do jego przygotowania potrzebowałam:

200 g mąki
1 jajko
250 ml maślanki
3 łyżki cukru pudru
1/2 paczki proszku do pieczenia
1 łyżkę sody

Ciasto wyszło gęste, chyba nawet za gęste. No, cóż pierwsza próba. Smażyłam je z dwóch stron, ładnie rosły i były całkiem smaczne. Jednego prawie spaliłam. Trochę się zagapiłam. Polewałam, ciepłe syropem i nakarmiłam wszystkich, którzy tego ranka byli na śniadaniu. Niejadek, oczywiście odmówił: "Nie podobają mi się takie naleśniki, nie są płaskie, ja wolę płaskie z cukrem pudrem". Podmiana na takiego z cukrem nie poskutkowała i skończyło się na bułce słodkiej, którą profilaktycznie kupiłam w trakcie wycieczki do sklepu. Jak słodkie śniadanie to dla wszystkich.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz