Pod koniec lutego subiektywnie obchodziło swoje pierwsze urodziny. Chciałam zrobić babeczki i wetknąć w jedną z nich urodzinową świeczkę. Babeczki były pomidorowe z fetą, zielonymi oliwkami i chyba czerwoną cebulą, ale w tej chwili to jest już bez znaczenia. Zamiast fasonowych babeczek wyszło mi stado zakalców. Mam koleżankę, która lubi takie wypieki. Ucieszyła się jak odwiedziła mnie w pracy w poniedziałek.
Do ciasta dodałam maślankę i sok pomidorowy. Ciasto wydawało mi się cały czas za gęste, więc dolałam jeszcze trochę i jeszcze trochę płynów i jeszcze ciutkę. Skończyło się na tym, że na dwie szklanki mąki miałam trzy i pół szklanki soku zmieszanego z maślanką. Z tego nie mogły wyjść babeczki, to się tylko na naleśniko-placki nadawało. Po takim blamażu musiałam upiec babeczki. Oczywiście słone, bo za słodyczami to ja nie koniecznie przepadam. Babeczki były na maślance i z pieczarkami. Tylko trochę innymi niż zwykle. Podsmażyłam je z cebulą i pestkami słonecznika (łuskanego oczywiście) Do przygotowania grzybków do babeczek potrzeba:
200 g pieczarek
1 małą czerwoną cebulę
olej słonecznikowy
garść ziaren słonecznika
sól
czarny pieprz
Na łyżce oleju podsmażyłam cebulę i drobno pocięte pieczarki, oczywiście po wrzuceniu ich do garnka od razu posypałam je solą, żeby puściły wodę, dodałam słonecznik, a na koniec popieprzyłam. Do przygotowania ciasta potrzebowałam:
2 jajka
50 g masła
2 szklani mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
sól
200 ml maślanki
Jajka połączyłam z masłem, wsypałam mąkę, proszek do pieczenia, sól i wlałam maślankę. Wszystko miksowałam, aż uzyskałam gładką masę. Wtedy dodałam pieczarki i rozprowadziłam je po cieście. Nie pamiętam oczywiście jak długo je piekłam. Kiedy były wyrośnięte i złote sprawdziłam patyczkiem czy są gotowe i zostawiłam je na kolejnych kilka minut w piekarniku, który był rozgrzany do 180°C. Udało się, zakalców nie było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz