Rozkochałam się w zupach na dobre. Oprócz stałego zestawu dla niejadka (rosół, pomidorowa, ogórkowa), gotuję coś dla siebie. Była zupa tajska na walentynki z marchewkom w kształcie serduszek, a kilka dni później zachciało mi się wołowiny. Nie chciałam robić bitek czy gulaszu, chciałam zupy. Pogłówkowałam trochę i skoczyłam po zakupy. Z listy miałam tylko papryczki chili, wiec obładowana siatami wróciła do domu. Wołowinę kupiłam paczkowaną, gulaszową, pociętą już na kawałki, które wydawały mi się za duże i jeszcze je zmniejszyłam. Do przygotowania zupy potrzebowałam:
1/2 kg wołowiny
1 kg ziemniaków
1 dużą cebulę czerwoną
1 paprykę
1 papryczkę chili
3 ząbki czosnku
mąkę
liść laurowy
ziele angielskie
olej
sól
pieprz cayenne
Pokrojoną wołowinę wrzuciłam na gorący olej. Smażyłam ją do chwili kiedy była ładnie zarumieniona, wtedy dodałam posiekaną drobno cebulę i poczekałam, aż się przeszkli. Zawartość garnka zalałam wodą, tak żeby zmieścił się tam kilogram ziemniaków pokrojonych w kostkę. Dodałam paprykę pokrojoną jak ziemniaki. Papryczkę chili ponacinałam wzdłuż i wrzuciłam do bulgoczącej zupy, razem z liściem laurowym, zielem angielskim i czosnkiem. Kiedy ziemniaki były odpowiednio miękkie, a wołowina krucha, zakręciłam kurek z gazem. Przyprawiłam pieprzem i solą. Zupa wydała mi się zbyt rzadka więc ją zagęściłam mąką pszenną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz