Przepis na bakę z czekoladą i malinami podejrzałam w książce, którą dostałam od przyjaciółki na urodziny "Die moderne jüdische Küche", autorstwa L. Koenig. Przygotowanie ciasta w książce jawiło się niczym magiczny rytuał. Już dosyć dawno zauważyłam, że większość książek kulinarnych jest pisana w taki sposób, który wymusza na odbiorcy wykonywania wielu zbędnych czynności, a obrzędy związane z przygotowaniem składają się z wielu zawiłych etapów, których nie można pokonać bez szczegółowego śledzenia krok po kroku wskazówek autora.
Taki "styl" zdenerwował mnie do tego stopnia, że przestałam zaglądać do literatury tematu na długie miesiące. Na szczęście poszłam po rozum do głowy i teraz czytam dokładnie przepis i przekładam go "na nasze", przy okazji przeliczając zagraniczne proporcje. Zauważyłam, że z drożdżami albo szklankami jest problem. Książki tłumaczone często zawierają błędy wynikające z lenistwa wydawców względem różnicy w objętościach (nie tylko chodzi o ilość mąki w szklance ale i zawartość cukru w cukrze). Jako, że książka jest niemiecka od razu musiałam zabrać się za przeliczenie proporcji. Efekt był następujący:
600g mąki
1,5 paczki suchych drożdży
szczyptę soli
3 jajka
60g miękkiego masła
100 ml ciepłej wody
olej z orzechów włoskich (może być inny)
Wszystkie powyższe składniki zmieszałam ze sobą przy pomocy niezawodnego trzydziestoletniego miksera, który mam nadzieję, że posłuży mi kolejne tyle i odstawiłam do wyrośnięcia. Muszę zaznaczyć, że z tego przepisu wychodzą dwie babki. Jedną zawsze można zanieść do pracy (ja tak zrobiłam), podrzucić znajomemu fascynatowi słodkich wypieków albo lokalnej pani sprzątającej, która następnym razem przychylniej przejedzie miotłą okolicę naszej wycieraczki.
W między czasie trzeba przygotować masę, która będzie wewnątrz naszych babek. Składa się na nią:
240g konfitury malinowej
4 łyżki gorzkiego kakao
50g cukru
1 tabliczka gorzkiej czekolady
2 łyżki masła
Tabliczkę czekolady należy posiekać. Im drobniej tym lepiej i wymieszać z resztą składników.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na dwie części, które rozwałkowujemy na prostokąty i smarujemy czekoladowo-malinową masą. Następnie zwijamy w rulon, który rozcinamy wzdłuż, pozostawiając jednak początek połączony. Obie części zaplatamy ze sobą i wkładamy w foremce wyłożonej papierem do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusz na 30-40 min.
Zostało jeszcze przygotowanie musu. Mrożone maliny podlewamy odrobiną wrzątku, dodajemy cukier do smaku i załatwiamy na cacy blenderem. Gorącą babkę smarujemy musem, żeby miała lśniącą skórkę. Resztę musu podajemy gościom, przy popołudniowej herbatce do naszego wyśmienitego wypieku.
Aż kusi by upiec :)
OdpowiedzUsuń