Wracając do kolacji. Pole popisu miałam ograniczone. Zaworu z gazem nie ruszałam, a jedzenie trzeba zrobić. Postanowiłam wypłynąć na szerokie, nieznane wody i przygotować coś czego się strasznie boję. Zapiekankę. Już kiedyś wspominałam, że to danie nigdy mi nie wychodzi. Najczęściej kończy się na tym, że ziemniaki są surowe albo wszystko pływa w sokach, które nie mają pewnego źródła. Byłam mentalnie przygotowana na pułapki i wiedziałam jak ich uniknąć. Do przygotowania prawdziwie męskiej zapiekanki potrzeba:
1kg ziemniaków
200g kiełbasy
2 średnie cebule
3 jajka
2 kopiaste łyżki śmietany 18%
400g pieczarek
150g tartej mozzarelli do zapiekania
masło
czarny pieprz
sól
Żeby uniknąć twardych ziemniaków, musiałam je obgotować. Bez kuchenki to nie jest takie łatwe. Obrane i pokrojone w plastry kartofle włożyłam do naczynia żaroodpornego, zalałam wodą, przykryłam i wstawiłam do mikrofalówki ustawionej na 700W na całe 20 minut. Po odcedzeniu okazały się na wpół dobre. Pieczarki pokroiłam w plastry, cebulę i kiełbasę w kostkę. Kamionkową formę wysmarowałam masłem i ułożyłam w niej ziemniaki na przemian z pieczarkami w rzędach. Na wierzch wysypałam cebulę i kiełbasę. Żeby uniknąć drugiej pułapki, uznałam, że muszę zrobić gęstą zalewajkę. Pieczarki przecież wodę puszczają. Dlatego użyłam gęstej śmietany 18%. Dwie spore łyżki dodałam do rozbitych jajek, przyprawiłam solą i świeżo mielonym czarnym pieprzem, a następnie dokładnie połączyłam i wylałam na zawartość kamionki. Na koniec posypałam wszystko mozzarellą. Piekarnik ustawiłam na 200° C i zapiekałam jakieś pół godziny. Byłam strasznie zaskoczona, kiedy okazało się, że zapiekanka wyszła. Podałam do niej ogórki kiszone i dla spragnionych mocnych wrażeń ostrą musztardę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz