Translate

czwartek, 5 września 2013

Ze słoikami to było tak... cukinia i kabaczek, i papryka, i...

Któregoś piątkowego popołudnia przyjechało do mnie dziesięć kilogramów cukinii, wielki wór fasoli szparagowej, seler, marchew, por, kabaczka i cebula. Niby od przybytku głowa nie boli, tylko szkoda, żeby warzywa się popsuły. Załamałam ręce i uznałam, że jedynym słusznym rozwiązaniem są słoiki. Sama cukinia to trochę za mało i musiałam zadbać jeszcze o jakieś towarzystwo. Kupiłam dwa kilogramy pomidorów lima i pięć kilogramów papryki, trochę żółtej, trochę czerwonej i cztery papryczki chilli. W planach miałam leczo, cukinie w marynacie curry, paprykę bez skóry do sałatek, pastę paprykową i kawior z kabaczka. Nie miałam w tegorocznej perspektywie jakichkolwiek przetworów. Dlaczego? Po prostu nie mam gdzie ich trzymać. Poza tym  musiałam skoczyć do mojego ulubionego Społem, gdzie można kupić wszystko po słoiki, bo miałam w domu tylko jeden po ogórkach.


Na pierwszy ogień poszło leczo i papryka do sałatek. Podstawowy problem z papryką polega na obraniu jej ze skóry. Sposób na ten proceder sprzedał mi kolega. Paprykę bez gniazd ułożoną na papierze do pieczenia, wsadza się do piekarnika rozgrzanego do jakiś 180ºC i trzeba poczekać aż się przypiecze. Nie pamiętam ile czasu to trwało, ale  wiem teraz jedno - lepiej nie mieszać gatunków. Proces się udał, ale miąższ żółtych był dużo bardziej rozmięknięty niż czerwonych. Kiedy papryki są przypieczone trzeba je włożyć do woreczka foliowego i szczelnie zamknąć. Najwygodniejsze są woreczki strunowe.Chociaż wydaje mi się, że szczelne plastikowe pudełko też mogłoby się sprawdzić. Kiedy papryka wystygnie miąsz sam odchodzi od skóry.

Obrałam jeszcze pomidory. Leczo było bez mięsa- taka baza na szybki obiad. Do jego przygotowania potrzebowałam:

1 dużą cebulę
1 średnią cukinię
2 kg pomidorów lima
4 papryki bez skóry
olej 
sól 
czarny pieprz
ostrą paprykę w proszku
tabasco 

Cebule podsmażyłam. Warzywa pokrojone w kostkę wrzuciłam do dużego garnka, kiedy zmiękły dodałam do nich cebule z olejem z patelni, przyprawiłam i pozwoliłam się im jeszcze trochę pogotować. Potem zostało mi tylko wekowanie. Mam już nawet plan na zupę z takiego jednego słoika, ale o tym kiedy indziej.

Resztę cukinii, którą dostałam, pokroiłam w kostkę i zatopiłam w zalewie curry. Do przygotowania zalewy potrzebowałam:

1,5 l wody
1,5 szklanki octu
2 szklanki cukru
1 łyżkę curry

Wszystko trzeba zagotować, a potem wystudzić. Do słoików na dno włożyłam plastry cebuli i po łyżeczce żółtej gorczycy. Potem kostki cukinii i na wierzch listki selera. Zalałam marynatą i finito.

Po całej zabawie byłam zaskoczona ile frajdy może sprawić przygotowywanie jedzenia na zimę. Myślę, że przeprowadzę jeszcze jedną taką akcję w tym roku. 


2 komentarze:

  1. dodaj jeszcze,jak pasteryzujesz,to b.wazne! Ja w zeszłym roku zamykałam leczo (z cebulą!)zagotowując i stawiając słoiki ,,do góry dnem". Wszystko się zepsuło, ponoć to wina cebuli. Teraz jednak pasteryzuję w garze , to pewniejsze.

    Marzena

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygotowałam słoiki i obróciłam do góry dnem. Denka się wciągnęły, z jednym leczo miałam tylko problem, ale to ponoć wada słoika była. Ponoć jak szkło jest odrobinę wyszczerbione to tak się zdarza. Moje leczo też było z cebulą.jeśli się popsują to na pewno o tym napisze :D

    OdpowiedzUsuń