Translate

piątek, 31 maja 2013

Kurczak na dwa sposoby

Chwila, w której mój syn zaczął wybrzydzać i uznał, że je tylko suche potrawy, stałą się dla mnie małą osobistą katastrofą. Przestałam robić spaghetti, jednogarnkowe dania i wszystko co było w sosie. Jeśli mam straszną ochotę na coś i prześladuje mnie to przez tydzień, to po prostu gotuje dwa obiady.  Pojawia się u mnie jeszcze kwestia obiadu w pracy, który najczęściej zabieram z domu i  na miejscu podgrzewam. Najwygodniejsze są geste „eintopfy”. Kilka dni temu stanęłam przed problemem obiadu dla mnie i obiadu dla małego.  Uznałam, że bez skrupułów wykorzystam kurczaka na dwa sposoby. Z dwóch średniej wielkości piersi przygotowałam dwa dania.

Podstawą przygotowania było odpowiednie oprawienia mięsa. Do kotlecików potrzebowałam cienkie (ok. 5mm) plastry mięsa, które pocięłam na kawałki o maksymalnej długości 6-7 cm, resztę mięsa pokroiłam w kostkę.

Kotleciki były dla dziecka. Nie chciałam ich panierować w nudnej bułce. Wymyśliłam panierkę zdrowszą z orzechów i nasion. Do przygotowania kotlecików potrzeba:

plasterki z piersi kurczaka
2 garści nerkowców
4 garści sezamu
sól
czarny pieprz
słodką paprykę
jajko
kilka kropli sosu sojowego
olej

Zaczęłam od posiekania nerkowców. Siekanie sprawia mi przyjemność i uważam je za relaksujące, dlatego bardzo powoli i bardzo dokładnie je rozdrobniłam. Przełożyłam na talerz, dosypałam sezam i czerwoną paprykę. Nie umiem określić dokładnych proporcji. Było jej tyle, że po zmieszaniu panierka miała ceglany kolor. Dodałam szczyptę pieprzu i sól. Do roztrzepanego jajka wkropiłam trochę sosu sojowego. Obtoczone w jajku i panierce kawałki mięsa smażyłam na złoty kolor. Kurczak po usmażeniu było wilgotny i miało w sobie coś orientalnego, mimo braku curry czy kurkumy. A co najważniejsze, na drugi dzień okazało się, że niejadkowi smakowało.


Mój obiad do pracy był typowym kurczakiem w warzywach z patelni. Prócz mięsa do przygotowania potrzebowałam:

1 czerwoną paprykę
sporą garść czarnych oliwek
pół średniej cebuli
ząbek czosnku
pół kieliszka czerwonego wina półwytrawnego
sól
pieprz
olej

Mięso pokrojone w kostkę podsmażyła, kiedy miało już złoty kolor, dodałam cebulę pokrojoną w piórka i ząbek czosnku pokrojony w plasterki. Kiedy cebula stała się szklista zalałam całość wodą i dorzuciłam paprykę pokrojoną w zapałkę i oliwki w połówki. Dolałam wino i odrobinę posoliłam. Kiedy papryka zmiękłą posypałam całość świeżo zmielonym czarnym pieprzem i finito.

Do jednej i drugiej wersji kurczaka  była kasza jęczmienna. A młody miał dodatkowo mizerię, która jest w zasadzie obowiązkowa zawsze i wszędzie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz