Translate

wtorek, 4 czerwca 2013

Ukochany blog czyli przerwany łańcuszek, a na koniec warzywa z patelni i znowu cukinia

Planowałam napisać dzisiaj o szybkim obiedzie z cukinii, jednak po sprawdzeniu maila moje plany uległy zmianie. Zostałam nominowana do Libster Blog Award. Przegryzłam się przez całą masę zaskoczonych i rozanielonych wpisów na różnych blogach. Niestety nie znalazłam, żadnej sensownej odpowiedzi na pytanie co to za nagroda. Chyba powinnam się cieszyć, skoro wszyscy inni się cieszyli. Tylko z czego?

Formuła Libster Blog Award z tego co zauważyłam przypomina łańcuszek. Coś co chyba wkurza większość ludzi, a ja nie należę do wyjątków. Dodatkowo trzeba odpowiedzieć na jedenaście pytań. Nie wiem czemu ktoś chciał by wiedzieć jakie mam preferencje odnośnie ciepłych napojów. Jak już dopełnię tej formalności, muszę wymyślić kolejne jedenaście abstrakcyjnych pytań a'la złote myśli i rozesłać je jedenastu nieszczęśnikom, którzy będą musieli zrobić to samo.

W opisie znalazłam, że powinny to być osoby z mniejszą ilością obserwatorów. U mnie nie ma żadnych, a ja obserwuję lepszych od siebie. Stoję przed zadaniem mozolnego wyszukania jedenastu blogów, których wcześniej nie widziałam. Potem na chybił trafił roześlę nominację do nagrody, którą powinno się nadawać, jak z nazwy wynika czemuś ukochanemu. Rozumiem oczywiście, że chodzi tu o rozprzestrzenianie informacji o własnym blogu, jednak taka metoda mi nie odpowiada.

Po raz kolejny wytrząsam się nad czymś, zamiast zająć się konstruktywnym opisywaniem moich subiektywnych wrażeń kuchennych. Cóż... Co prawda spodziewałam się, że kiedyś spotka mnie jakieś popularne w świecie blogów zjawisko, ale nie spodziewałam się go tak szybko.Czuję się zaskoczona i zdezorientowana.

Kończąc mój wywód. Była bym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś mógł mi podać oficjalną stronę tej nagrody i/ albo chociaż jakiś regulamin. Bardzo chciałabym zrozumieć jej sens. Tymczasem mimo całej garści wątpliwości i negatywnych uwaga, chciałabym serdecznie podziękować Oliwi z Delicious Journey za nominację. Gorąco zapraszam na jej blog, bo jest co poczytać i można zainspirować się przed wejściem do kuchni.  Jednak nie będę odpowiadała na pytania, ani przesyłała nominacji dalej, dopóki nie dowiem się na czym to tak naprawdę polega i kto to wymyśliła. Jedno co mnie cieszy, to to że za nie przekazanie łańcuszka dalej nie grozi jakaś klątwa. W tych tradycyjnych przekazywanych przez listonosza i tych mailowych były zawsze groźby. Jak z tortu dla mojego syna, który będę piekła w łikend wyjdzie mi zakalec, to zacznę rzucać uroki.

Troszkę zgłodniałam przez ten wywód. Dlatego krótko  na koniec o moim obiedzie, którego jeszcze trochę mi zostało i zaraz go dokończę. Był nisko kaloryczny i szybki. Zrobiłam dwa warzywa z patelni.
Prócz patelni użyłam:

1 małą cukinię
1 małą czerwoną paprykę
1 garść niesolonych   orzeszków ziemnych
1 cytrynę
1 łyżkę octu winnego balsamico
sól
czarny pieprz

Umytą paprykę pokroiłam prawie w zapałki, a cukinię (też umytą) w plasterki. W między czasie na rozgrzaną patelnię wrzuciłam fistaszki i je uprażyłam.  Orzeszki przełożyłam do miski, a na patelnie wyłożyłam warzywa, posoliłam odrobinę i polałam octem. Mieszałam żeby nie przywarły, kiedy zrobiły się miękkie odrobinę podlałam wodą, dodałam trochę soku z cytryny, przyprawiłam solą i czarnym, świeżo zmielonym pieprzem. Gotowe. Przełożyłam do miski i posypałam skórką z cytryny.
Ostatnio nęci mnie cukinia. W zeszłym tygodniu pisałam o niej i o mango, w tym znowu się pojawia, coś czuję, że niedługo będzie faszerowana.






2 komentarze:

  1. Brzmi pysznie, tylko dla mojego M. to bardziej przystawka niż obiad, więc nadal nie wiem co dziś ugotować "konkretnego" ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To może to :D
    http://subiektywniewkuchni.blogspot.com/2013/05/kurczak-na-dwa-sposoby.html

    OdpowiedzUsuń