Jakiś czas temu natrafiła na przepis na marcepan. Coś co wydawało mi się skomplikowane, okazało się banalnie proste. Wymagało tylko trochę czasu i cierpliwości. W oryginalnym przepisie była woda różana, zastąpiłam ją amaretto i wyszło bombowo.
Do przygotowania marcepanu potrzeba:
200 g całych migdałów
150g cukru pudru
2-3 łyżki amaretto
Migdały należy obrać. W tym celu zagotowałam wodę i wrzuciłam je do wrzątku na trzy minuty. Z odcedzonych i osuszonych migdałów skórka schodzi praktycznie sama. Następnie migdały potraktowałam blenderem, żeby pozbyć się grudek przetarłam je przez sitko z drobnymi oczkami. Ostanie dwie łyżki zostawiłam do posypania. Zmielone na proszek migdały zmieszałam z cukrem pudrem dodając amaretto. Ugniatałam aż powstała gładka masa. Zawinęłam ją w folię spożywczą i schowałam w lodówce, daleko przed pożądliwym wzrokiem męża.
Na drugi dzień roztopiłam w kąpieli wodnej półtorej tabliczki gorzkiej czekolady z dodatkiem masła. Masa musi mieć płynną konsystencję, ale nadal lepką, najlepiej dodawać po cienkim plasterki i mieszać. Zanurzałam w niej marcepan pokrojony w kwadraciki i odkładałam na papier do pieczenia. Jeśli czekolada jest za gęsta można od razu się zorientować i nie trzeba być do tego cukiernikiem.
Niezastygnięte czekoladki obsypałam skórką otartą z pomarańczy albo migdałami, które zostały mi w trakcie przygotowywania marcepanu. Kiedy czekolada była na wpół stężała przełożyłam moje słodkości na świeżą kartkę, żeby to co spłynęło nie deformowało ich kształtu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz