Translate

wtorek, 28 stycznia 2014

Gorąca, ostra i w stylu meksykańskim - zupa na mróz

Jestem potwornym zmarzluchem. Pamiętam gorsze mrozy, które lepiej znosiłam. Niestety przez ostatnie tygodnie chyba nieco się rozwydrzyłam i dwa na minusie to dla mnie zdecydowanie za niska temperatura. Postanowiłam przynajmniej poprawić sobie humor, gorącą i sycącą zupą. Nie główkowałam długo. Pomysł miałam gotowy. Ostatnio w restauracji jadłam zupę meksykańską, która bardzo mi smakowała. Podobał mi się też pomysł z mięsem mielonym pływającym na łyżce. Jedyne co mi się nie podobało, to to, że zupa była rzadka. Konsystencja rosołu nie bardzo mi odpowiadała.

Wyskoczyłam na ekspresowe zakupy do biedronki, które okazały się długie jak kolejka na trzydzieści osób. Część składników miałam w zamrażalniku. W lecie dostałam zieloną fasolkę szparagową w nadmiarze i kukurydzy gotowanej też mi kiedyś trochę został. Wymarzłam się jak diabli na dziesięciominutowym spacerze. Wpadłam więc do kuchni i zabrałam się od razu za gotowanie. Do przygotowania mojej zupy potrzebowałam:

500g mięsa mielonego
1 dużą cebulę
3 puszki pomidorów
kawałek papryki
1 garść kukurydzy
2 garści zielonej fasolki szparagowej
1 puszkę czerwonej fasoli
2 papryczki chili
1/2 awokado
sok z limonki
olej
sól 
czarny pieprz
słodka papryka w proszku
ostra papryka w proszku
nachos serowe

Zaczęłam od wysmażenia mięsa na małej ilości oleju. W międzyczasie zmiksowałam dokładnie zawartość trzech puszek pomidorów w dużym garnku. Czerwoną fasolę wypłukałam pod bieżącą wodą i wrzuciłam do garnka, tak samo jak kukurydzę, fasolę szparagową, całe papryczki chilli i paprykę pokrojoną w kostkę. Temperatura w garnku powoli zaczęła się podnosić, a ja dodałam zarumienione mięso. Na tej samej patelni przeszkliłam cebulę pokrojoną w drobną kostkę i połączyłam z resztą. Pół obranego awokado starłam  na drobnych oczkach prosto do bulgoczącej zupy. Kiedy fasolka szparagowa zmiękłą, użyłam soku z limonki i przypraw. Gorącą zupę podawałam z pokruszonymi serowymi nachos. Na dworze było minus dwanaście  stopni, nie pamiętam kiedy ostre jedzenie cieszyło mnie tak bardzo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz