Translate

niedziela, 24 listopada 2013

Proste jak naleśnik

Są dania których się boję i są dania które wiadomo, że są trudne w przygotowaniu. Mam stracha przed sufletem, bezą, biszkoptami, a czasem nawet przed babeczkami. Nie zmienia to faktu, że mam odwagę zmierzyć się z nimi i robię to z mniej lub bardziej zadowalającym efektem. Co jednak dziwne, niektórzy mają "stracha" przed prostymi potrawami. Może z tym lękiem to trochę przesadziłam, ale obawy się pojawiają, a co gorsza niechęć do prób. Postanowiłam więc, że zrobię coś dla mojej koleżanki i napisze o naleśnikach. Przy nadarzającej się okazji postaram się również zrobić prezentację na żywo.Co już zresztą obiecałam.

Kiedy stwierdziła, że nie umie robić naleśników, oniemiała. Nie wpadłabym na pomysł, że naleśnik może komuś sprawiać kłopoty. Takie rzadkie, a potem płaskie i wiotkie coś. Do jego przygotowania potrzeba składników, które w zasadzie zawsze są w domu. Dla mnie jest to prawie najszybszy obiad, pomijając wersję leniwą, o której pisałam w poście Sprzątanie lodówki.Wystarczy mieć:

300g mąki pszennej
150 ml wody
200 ml mleka
2 jajka 
sól
olej

Wszystko wrzuca się do miski. Sól według uznania, a oleju trzeba wlać tylko łyżkę. Potem będzie potrzebny do smażenia. Wszystko łączy się mikserem, tak żeby masa nie miała grudek. Można użyć widelca do mieszania, tyle że potem nadgarstki bolą. Wiem coś o tym, pierwsze naleśniki tak robiłam. Ciasto musi mieć konsystencje śmietany 12%, wtedy ładnie będzie rozlewać się na patelni. Jedna rzecz przy smażeniu naleśników jest zawsze pewna. Pierwszy będzie najgrubszy i najtłustszy. Potem już wiadomo ile trzeba wylać ciasta, żeby była odpowiednia grubość. Zanim jednak to zrobimy trzeba patelnię polaną niewielką ilością olej porządnie rozgrzać. Następnie zdejmujemy ją z kuchenki i jedną ręką przy pomocy chochli (najwygodniej) wylewamy ciasto.  Drugą  kręcimy okręgi rozprowadzając równomiernie masę. Warto wybrać do tego celu patelnię, która nie będzie zbyt ciężka (znowu pojawia się problem bolących nadgarstków). Kiedy zauwarzymy, że ciasto się ścięło należy je przewrócić. Można to zrobić przy pomocy widelca, szpachelki albo innej pomocy kuchennej. Ja osobiście wolę rzucać naleśnikami. Obracanie ich w powietrzu sprawia mi straszną frajdę, mój niejadek zresztą też się cieszy i jeszcze mnie dopinguje. Po chwili naleśnik jest usmażony z dwuch stron i gotowy do zjedzenia. Tyle że gotujący ma jeszcze pare naleśników do usmażenia i musi pozostać w kuchni. Zaobserwowałam, że naleśniki mają pewną cechę wspólną z plackami ziemniaczanymi. Szybciej się je zjada niż smaży. 

Naleśniki można konsumować zarówno na słodko: z dżemem, cukrem pudrem, masłem orzechowo-czekoladowym czy słodkim serkiem. Można również na słono. Proponuję prostą wersję z pieczarkami. Grzybki trzeba obrać, pokroić w plasterki i usmażyć na maśle z dodatkiem oleju, cebulą, solą, czarnym pieprzem i odrobiną posiekanej natki pietruszki. Na naleśnik kładziemy plaster sera i przygotowane wcześniej pieczarki. Zwijamy w rulonik. Podsmażamy całość albo podgrzewamy w mikrofalówce. Roztopiony ser żółty świetnie pasuje do pieczarek. Dla urozmaicenia można takie naleśniki pochlapać jogurtem naturalnym lub śmietaną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz