Translate

piątek, 30 maja 2014

Marchewka i suszone owoce

Zaczęłam przygotowania do wielkiego pieczenia tortu. Tort sam w sobie nie będzie zbyt duży, ale za to na wyjątkowe zamówienie. Piąte urodziny to ważna data i muszą mieć odpowiednią oprawę, ale o tym niedługo, na razie zrobiłam przegląd szafek w poszukiwaniu wszystkiego co mogłoby się przydać do pieczenia. W jednym z pudełek znalazłam suszona żurawinę i morele. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu trzymać ich dłużej i coś  z nimi zrobię. Zbliżała się akurat pora obiadu i zdecydowałam, że będą częścią surówki.

Surówka z marchewki jest jedną z moich ulubionych, kojarzy mi się z domem i dzieciństwem. Pamiętam jak zapychałam sobie nią usta i wysysałam sok. Jak nikt nie patrzy to dalej tak robię. Miałam w domu dwa pęczki młodej marchewki i musiałam to wykorzystać.

Do przygotowania marchewkowej surówki wykorzystałam:

2 pęczki młodej marchewki
garść suszonych owoców
sok z cytryny
1 jabłko

Marchewkę oskrobałam i starłam na małych oczkach z obranym jabłkiem zrobiłam tak samo. Suszone owoce pokroiłam na kawałki i wrzuciłam do miski, wszystko skropiłam sokiem z cytryny. Marchew była słodka, więc nie musiałam dodawać cukru. Surówkę można podawać w dwojaki sposób. Od razu po przygotowaniu, wtedy suszone owoce są jeszcze twarde albo nieco później, kiedy już nawilgną. Mam wrażenie, że udało mi się połączyć zimę i wiosnę w jednej misce, z czego jestem strasznie zadowolona.

 surówka z marchwi, suszone owoce, salad with carrots, dried fruit, Salat mit Karotten, getrocknete Früchte, ensalada con zanahorias, frutos secos, Salade de carottes, fruits secs

wtorek, 27 maja 2014

Uczę się czegoś nowego, makaron...

Makaron jest integralną częścią rosołu - krótkie drobne nitki, które lądują podstępnie na krawatach, albo bluzkach w trakcie oficjalnych obiadów. To moje pierwsze skojarzenie. Drugie to wersja włoska. Spaghetti, czyli makaron z sosem pomidorowym i parmezanem, ewentualnie z sosem mięsnym. Trzecie skojarzenie - mój przyjaciel, który jest absolutnym wielbicielem kuchni włoskiej i w tej kulinarnej kwest wierzę mu bez jakichkolwiek zastrzeżeń.

Ostatnio dostałam zadanie przygotowania obiadu według instrukcji wykrzykiwanych jak komendy pomiędzy pokojem, a kuchnią. Miałam zrobić makaron z tuńczykiem, szalenie prosty przepis na bardzo szybki obiad. Do jego przygotowania (porcja dla dwóch osób) potrzeba:

250 g makaronu
puszkę tuńczyka (może być w sosie własnym lub w oleju)
pęczek natki pietruszki
rosół
1 średnią cebulę
olej

Uparłam się na olej słonecznikowy, nie lubię oliwy z oliwek na ciepło i to była jedyna zmiana na jaką przystał. Ugotowałam makaron, oczywiście musiał być al dente (wiadomo - u nas to niedogotowany), w miedzy czasie drobno posiekałam cebulę, zeszkliłam ją na oleju i wlałam do niej rosół. Cebula musi się poddusić w nim. Jak będzie miękka dodajemy tuńczyka. Potem wystarczy na patelnię wrzucić makaron, dodać posiekaną pietruszkę i obiad gotowy. Mój makaron wyszedł trochę za suchy, dodałam za mało rosołu, następnym razem będzie na pewno lepiej.

makaron, tuńczyk, obiad, pasta with tuna, pâtes au thon, Pasta mit Thunfisch, pasta con atún

poniedziałek, 19 maja 2014

Znowu kombinuję co zrobić z kurczakiem wyjętym z rosołu

Coraz bardziej jestem zaskoczona swoją pomysłowość. Jak tak dalej pójdzie będę mogła stworzyć broszurkę z pomysłami na mięso wyjęte z zupy. Rosół to u mnie ostatnio podstawowe danie. Jakiś pomór padł na dom i wszyscy po kolei zaliczają sztafetę grupowo przeziębieniowo zapaleniową. Całe masy gotowanego mięsa zostają mi z zupy. Wyrzucić nie mogę, zwierząt w domu nie mam, a okoliczne koty i tak są tak tłuste, że można je lać po pyskach najlepszą szynką i tak jeść nie będą chciały.

Poszperałam w lodówce i znalazłam cukinię. Zauważyłam pewną prawidłowość u siebie. Jak idę do warzywniaka, to kupuję wszystko jak leci. Trochę tak bez zastanowienia. Wychodzę z założenia, że "przecież coś z tym zrobię", albo najczęściej mam już jakiś pomysł, którego nie mam czasu zrealizować i zostaję jak w tym przypadku z cukinią w ręku.

Jak gotuję rosół na kurczaku to prawie zawsze obdzieram go ze skóry. W tym przypadku miałam do dyspozycji udko. Oprócz udka zużyłam:

marchewkę z rosołu
kawałek cukini
świeżą pieruszkę
kiełki rzeżuchy
sól
czarny pieprz
wodę

Wszysko włożyłam do naczynia żaroodpornego jak na zdjęciu poniżej, przyprawiłam i podlałam wodą. Od dna jakieś niecały centymetr. Kiedy cukinia nabrała ładnego koloru danie było gotowe. Kurczak wyszedł całkiem soczysty, a bałam się, że go ususzę.

kurczak, udko z kurczaka, obiad, cukinia, warzywa z mięsem, Caldo de pollo con verduras, Bouillon de poulet avec des légumes, Chicken broth with vegetables, Huhn mit Gemüse


czwartek, 15 maja 2014

Fasola w pomidorach, czyli co ciekawego miałam w lodówce

Od pewnego czasu chodziła za mną fasola - taki piękny jasiek. Początkowo myślałam o jakiejś zupie, ale jak zrobiłam remanent w lodówce okazało się, że będzie eintopf. Miałam zamrożone kabanosy, puszkę pomidorów i jakąś ostrą papryczkę. Ze śniadania zostawiłam kawałki pomidorów z łykowatymi częściami. 

Fasolę oczywiście namoczyłam wieczorem w dniu poprzedzającym gotowanie.  Można użyć takiej z puszki, ale według mnie ma ona mniej uroku. Łudziłam się również, że cały ten proces z pęczniejącym jaśkiem skłoni mojego niejadka d o spróbowania, jednak jak zwykle skończyło się tylko na nadziei. Do przygotowania mojego eintopfu zużyłam:

1/2 paczki pięknego jaśka
3 duże kabanosy wieprzowe
1 puszkę pomidorów krojonych
1 ostrą papryczkę
łyżkę oleju
sól
czarny pieprz

Najpierw ugotowałam fasolę, tak na półtwardo. Odcedziłam ją i wrzuciłam do większego garnka.  W międzyczasie usmażyłam na łyżce oleju kabanosy pokrojone w plasterki. Do fasoli wlałam niecałą szklankę wody, dorzuciłam pomidory i całą papryczkę, którą ponacinałam. Ze śniadania zostały mi pomidory, które wrzuciłam do garnka w całości. Świeże mają zupełnie inny smak niż te z puszki, dzięki czemu potrawa się ożywiła. Dodałam kabanosy i gotowałam na małym ogniu przez jakiś czas. Puszkowe pomidory się rozgotowały i sos zrobił się aksamitny. Przed podaniem posypywałam jeszcze świeżą, siekaną natką pietruszki. 

eintopf, fasola, obiad, pomidory, sos pomidorowy, un repas de pot de haricots, ein Topf-Mahlzeit aus Bohnen, one pot meal of beans, una comida de olla de los frijoles

czwartek, 8 maja 2014

Tortilla! Jak zrobić idealne placki

Kilka razy zabierałam się za robienie tortilli. Łatwiej jest oczywiście wyskoczyć do sklepu i kupić paczkę gotowych, tylko co to za satysfakcja. Próby zrobienia ich z mąki kukurydzianej były tragiczne. Wszelkie inne próby pozostawię lepiej bez komentarza. Zachowałam się wreszcie jak na prawdziwego mężczyznę przystało i postanowiłam poszukać rady kogoś mądrzejszego. Doczytałam, że to co chcę zrobić to tortille meksykańskie. Wklepałam więc w wujka google hasło po hiszpańsku i znalazłam przepis. Z doświadczenia wiem jednak, że sposób przygotowania ciasta ma duże znaczenie. Wklepałam w przeglądarkę ponownie to samo, tyle że tym razem szukałam filmiku. Włączyłam pierwszy z listy. Wprawiona w robieniu tortilli kobieta w okolicach pięćdziesiątki przygotowywała leniwie placki, opowiadając o tym co robi. Nie zrozumiałam zbyt wiele, za to jak ja się napatrzyłam! Uznałam, że szkolenie skończone.

Z przepisu wynikała, że potrzeba:
500g mąki
250ml ciepłej wody
125ml oleju
1 łyżeczkę soli

Wszystkie składniki powoli wymieszałam dłonią, a kiedy miały już zwartą konsystencję, zaczęłam wyrabiać ciasto. Ugniatałam je na blacie, podobnie jak robię to z pizzą. Dłuższą chwilę  zajęło mi uzyskanie gładkiej elastycznej kulki ciasta. Podzieliłam ją na osiem równych części i zabrałam się za rozwałkowywanie. Na filmiku, "pani od tortilli" mówiła, że ciasto należy rozwałkować od siebie i do siebie, a następnie odwrócić i wałkować znowu tylko dwa razy. Zastosowałam się. Placki były cienkie jak pergamin i elastyczne (to w dużej mierze zasługa oleju). W między czasie rozgrzałam piekarnik z kamieniem. Postanowiłam, że tak będę je piekła. Można je też rzucać na suchą gorącą patelnie. Tortille kładłam na kamień i obracałam  jak widziałam, że ciasto się ścięło. Obracała je tylko raz i wyciągałam. Jak za długo leżały w piekarniku robiły się kruche jak maca. Cieszyłam się jak głupia, że wyszły mi takie giętkie i cały czas je zwijałam. Z tej radości i skakania po kuchni cała się rozczochrałam i wyglądałam strasznie komicznie.Za to tortille prezentowały się bajecznie.

 tortilla